W I półroczu tego roku zarejestrowano na morzach świata aż 240 ataków piratów wobec 114 rok temu, wynika z danych międzynarodowego ośrodka International Maritime Bureau’s Piracy Reporting w Kuala Lumpur. NATO szacuje dziś na 1000 – 1500 liczbę piratów aktywnych u wybrzeży Somalii, kraju, w którym od 1991 r. trwa wojna domowa.
W 2008 r. koszt okupów związanych z piractwem na świecie szacowano na kwotę od 15 do ponad 100 mln euro. Liczby te są mocno przybliżone, bo rzadko kiedy płacący je przyznają się do dokładnej sumy czy nawet do samego faktu przekazania pieniędzy. – Marynarka handlowa, armatorzy muszą ponadto liczyć się ze stratami handlowymi związanymi z unieruchomieniem statku i dodatkowymi kosztami z powodu zmiany wytyczonego szlaku – zwraca uwagę Laurent Gally, specjalista w zakresie bezpieczeństwa na morzu w Wyższej Szkole Marynarki Handlowej (ENMM) w Nantes.
Klimat niepewności spowodował, że bardzo zdrożały ubezpieczenia. – Składki za przepłynięcie Zatoki Adeńskiej, jakich żądają towarzystwa ubezpieczeniowe, wzrosły cztero – pięciokrotnie wobec zwykłych, bo uznano, że dotyczą strefy działań wojennych – zwraca uwagę Pierre Beurier, profesor prawa morskiego i oceanicznego Uniwersytetu Nanteńskiego.
Sama tylko składka „wojenna” wynosi dodatkowo 10 – 20 tys. dol. od statku za każdy rejs. Do tego trzeba doliczyć opłatę za obowiązkowe skorzystanie z Kanału Sueskiego – średnio 400 tys. euro.
Mimo ciągłego zagrożenia atakami piratów ponad 20 tys. jednostek wybiera ten szlak. Niektóre zwracają się o ochronę prywatnych firm. Inni armatorzy decydują się na opływanie Afryki, co w przypadku kontenerowca oznacza 7 – 10 dodatkowych dni żeglugi, a więc większe wydatki na paliwo i wynagrodzenia dla załogi.