Eksperci branży motoryzacyjnej nie mają wątpliwości: choć wyniki od stycznia do października ruch w salonach z nowymi samochodami był nieco większy niż rok wcześniej, w przyszłym roku sprzedaż na pewno spadnie. I to mocno.
– Mam nadzieję, że uda się zatrzymać spadek na poziomie jednocyfrowym, choć większy też jest możliwy – mówi prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś.
Bardziej sceptyczni są importerzy. – Byłoby dobrze, gdyby okazał się mniejszy niż 15 proc. – uważa dyrektor zarządzający Mazda Motor Poland, a od grudnia szef Mazdy we Włoszech Wojciech Halarewicz. Nie brak także opinii, że sprzedaż spadnie jeszcze bardziej – o 20 proc. lub więcej.
Główną przyczyną będzie brak reeksportu. Ok. 18 proc. aut kupowanych w salonach wyjechało za granicę dzięki dopłatom za złomowanie starych pojazdów. Ale w roku 2010 dopłat na najważniejszym dla Polski rynku niemieckim już nie będzie. A ponieważ prognozy zakładają tegoroczną sprzedaż na poziomie 310 – 320 tys. aut (do końca października sprzedano 264,9 tys., szacunki na listopad i grudzień to min. 23 – 24 tys.), w roku przyszłym zabraknie nabywców na ok. 57 – 60 tys. aut.
Niestety, nic nie wskazuje, aby rynek ożywił popyt ze strony klientów indywidualnych. W przyszłym roku ta grupa nabywców będzie wciąż odczuwała kryzys.