Według oficjalnych danych w 2008 r. różnego typu wadliwy sprzęt elektroniczny spowodował śmierć lub poważne obrażenia u niemal 6,5 tys. Japończyków. W ciągu roku liczba ta się podwoiła. Dane za ub.r. dopiero są zbierane, jednak urzędnicy przyznają, że liczba tego typu przypadków po raz kolejny znacząco wzrośnie.
Analitycy z National Institute of Technology and Evaluation stwierdzili, że za tak szybki wzrost wypadków winę ponoszą firmy, dla których cięcie kosztów produkcji oraz zwiększanie zysków stało się ważniejsze od procedur bezpieczeństwa. – Koncerny coraz częściej przenoszą produkcję za granicę, co przynosi oszczędności, ale znacznie utrudnia przeprowadzanie wiarygodnych kontroli jakości – przyznaje Hironori Miyauchi z tokijskiego centrum badawczego Japan Research Institute.
Dochodzi także problem pogarszającej się jakości komponentów do produkcji. Gdy kilka lat temu zaczęły wybuchać laptopy firmy Toshiba, szybko się okazało, że winę ponosi producent baterii, czyli także japoński koncern Sony.
W ciągu roku z rynku wycofano ok. 8 mln laptopów. Wadliwe baterie trafiały też do sprzętu takich firm, jak Apple, Lenovo, Fujitsu czy Gateway. Sony także z polskiego rynku wycofywało partię wadliwych ładowarek do telefonów komórkowych.
– Nawet kiedy przypadki awarii sprzętu i jego wycofywania z rynku są mocno nagłaśniane, to paniki wśród polskich konsumentów nie pamiętam. Japońskie koncerny wykrywające awarie w swoich produktach reagują bardzo szybko, oferując wymianę sprzętu na nowy – uważa Tomasz Siedlecki, dyrektor marketingu sieci sklepów RTV Euro AGD.