„Ekipa Wiktora Janukowycza przygotowuje się do rozpoczęcia negocjacji w sprawie przystąpienia do unii celnej” – dowiedział się rosyjski dziennik „Kommiersant”.

Jako członek WTO Kijów nie może brać udziału w porozumieniu gospodarczym, które rządzi się odmiennymi zasadami, a właśnie takim jest związek celny Rosji, Białorusi i Kazachstanu. – Janukowycz myśli o częściowym uczestnictwie na zasadzie 3+1 – tłumaczy „Rz” ukraiński politolog Wadym Karasiow. – Na podpisanie czeka porozumienie o stowarzyszeniu z UE i strefą wolnego handlu. Jeśli bylibyśmy w unii celnej z trójką, to zablokowałoby ewentualną przyszłą unię celną z UE. A Ukraina nie może ciągle być dodatkiem – do UE, do trójki, do NATO.

[wyimek]280 dol. ma płacić Ukraina za 1000 m sześc. gazu z Rosji w 2010 r.[/wyimek]

Zdaniem ekspertów zarówno pomysł dołączenia do unii celnej na Wschodzie, jak i zamiary utworzenia wspólnego z Rosją i UE gazowego konsorcjum, kontrolującego ukraińskie sieci przesyłowe, ma służyć przekonaniu Moskwy do obniżenia cen gazu. – Pytanie tylko, ile to naprawdę będzie nas kosztowało? – pyta Karasiow, zaznaczając, że to Kijów musiałby pójść na ustępstwa.

Nie bez znaczenia będzie też wewnętrzny układ sił w Kijowie. – Janukowycz koniecznie chce obniżyć stawki, bo stoją za nim metalurgiczni i chemiczni przemysłowcy. Ale wszelkie decyzje będą musiały przejść przez parlament – twierdzi ekspert. Jego zdaniem Janukowycz będzie miał ograniczone pole manewru i jego plany to wyłącznie próby zaistnienia na scenie politycznej.