Premier Ukrainy Mykoła Azarow zapowiedział w piątek, że NAK Naftohaz i Gazprom powołają joint venture jeszcze w tym roku. To wstęp do przejęcia przez Rosjan kontroli nad ukraińskimi gazociągami, w tym tymi najbardziej znaczącymi – transportującymi rosyjski gaz do zachodniej i południowej Europy. Zapowiedź szefa rządu pojawiała się w zaskakującym momencie, bo formalnie negocjacje między dwoma firmami nadal trwają. – Mam nadzieję, że przywitamy rok 2011 już z nowym porozumieniem gazowym z Rosją – stwierdził.

Rurociągami przez Ukrainę Rosjanie ślą do Europy większość swojego gazu. Tą drogą odbierają surowiec Czesi, Słowacy, Bułgarzy, Rumuni, Węgrzy, Austriacy, a nawet Polska. Bruksela wcześniej liczyła, że unijne koncerny będą dopuszczone do procesu modernizacji kluczowych ukraińskich gazociągów, ale obecnie wydaje się to mało prawdopodobne.

[wyimek]80 procent rosyjskiego gazu do Europy płynie ukraińskimi rurociągami[/wyimek]

W zamian za oddanie kontroli nad siecią gazociągów ukraiński rząd liczy na obniżenie ceny importowanego z Rosji gazu. Premier Azarow twierdzi, że obecna – wyższa od tej, jaką płacą Niemcy czy Francuzi – jest nie do przyjęcia. Ale jednocześnie zapewnił, że nie zamierza „szantażować” Rosji. Kijów ma duże szanse na zakup tańszego gazu od Gazpromu, skoro kilka dni temu szef tego rosyjskiego koncernu Aleksiej Miller przekonywał, iż paliwo dla Ukraińców może być równie tanie jak dla Rosjan.

Joint venture Naftohazu i Gazpromu to tylko wstęp do bliższej współpracy Rosji i Ukrainy. Premier Azarow przekonywał, że jego kraj oferuje korzystne partnerstwo Rosjanom w wielu dziedzinach – m.in. energetyce jądrowej i lotnictwie. Władze ukraińskie liczą na udział Rosatomu w modernizacji elektrowni atomowych i budowie zakładu utylizacji zużytego paliwa.