Zaledwie dwa miesiące temu z raportu Forum Obywatelskiego Rozwoju można było się dowiedzieć, że pseudoprywatyzacja, czyli zakup akcji jednych spółek Skarbu Państwa przez inne, odgrywa coraz większą rolę. Gdyby ziściły się plany PGE w stosunku do Energi, Orlenu lub PGNiG w odniesieniu do Lotosu i spółki zależnej KGHM wobec uzdrowisk, w tym roku miałaby sięgnąć aż jednej trzeciej całorocznego planu prywatyzacji. Wyglądało to dość niepokojąco, zwłaszcza dla osób, które wciąż, z uporem maniaków, utrzymują, że prywatyzacja to sprzedaż państwowego prywatnym inwestorom. Niezależnie od tego, jak istotne dla planów inwestycyjnych i rozwoju spółek Skarbu Państwa byłoby ich zaangażowanie się w zakup akcji podmiotów, których akcjonariuszem też jest państwo, „jedna trzecia” całorocznych przychodów, zwłaszcza zaplanowanych na poziomie 25 mld zł, może nieźle zadziałać na wyobraźnię.

Ministerialni analitycy sami zasiedli więc do obliczeń. I oszacowali, że jak dotąd – od początku 2008 r. – udział spółek Skarbu Państwa w przychodach prywatyzacyjnych wyniósł 7, 65 proc. Czyli skromnie. Co prawda w 2008 r. transakcje z udziałem takich firm stanowiły aż 70,27 proc. wszystkich przychodów prywatyzacyjnych. Rok później było ich jednak tyle, co kot napłakał – mniej niż pół procent, a w 2010 r. nie sięgnęły nawet procentu.

Jak zwykle diabeł tkwi jednak w szczegółach. Otóż Ministerstwo Skarbu nie traktuje jako „pseudoprywatyzacji” transakcji z lata 2008 r., kiedy to PGNiG i Ciech kupiły od Skarbu Państwa po 16,7 proc. akcji Zakładów Azotowych Tarnów – bo środki te trafiły do spółki. Nie uwzględnia też sprzedaży praw poboru akcji banku PKO BP za 1,4 mld zł, których nie nabył prywatny inwestor, ale państwowy bank BGK, bo nie były to akcje, a BGK nie jest bankiem komercyjnym. Nie wlicza też zakupu przez KGHM, w którym Skarb Państwa ma mniejszościowy udział, ponad 5 proc. akcji koncernu energetycznego Tauron za 400 mln zł, bo KGHM skupił część akcji z rynku. Nie uwzględnia też zakupów akcji spółek Skarbu Państwa przez OFE należące m.in. do PZU, PKO BP czy Poczty Polskiej, bo o swojej polityce inwestycyjnej raportują właścicielowi, a nie Skarbowi Państwa. Według podobnej logiki potencjalny zakup uzdrowisk przez Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych KGHM, spółkę zależną miedziowego koncernu, też może nie podlegać klasyfikacji jako transakcje „z ręki do ręki”.

Na szczęście minister skarbu Aleksander Grad oddalił widmo grupy Orlen-Lotos, deklarując, że nie chce, żeby PKN Orlen składał ofertę na zakup Lotosu, i zaprzeczając, jakoby analizowano także możliwość zaangażowania PGNiG w prywatyzacji gdańskiej firmy. Szacunki FOR na ten rok są więc już nieaktualne.

Nie chodzi o procenty, tylko o zasady.