W środę zarządca kompensacji i prywatna firma Crist podpisały umowy przejęcia stoczniowego majątku. To na razie umowy przedwstępne, bo procedura wymaga, aby potwierdzić, iż zarząd portu gdyńskiego korzystający z prawa pierwokupu nie skorzysta z tej możliwości. – To formalność, bo wcześniej port nie sygnalizował zainteresowania stoczniowym majątkiem – mówi Andrzej Stolarczyk, rzecznik zarządcy kompensacji.
W dniu zamykania transakcji nadal komentowano fakt, że państwowy majątek jest przejmowany za kredyt pozyskany z państwowej instytucji.
Roma Sarzyńska-Przeciechowska, rzecznik Agencji Rozwoju Przemysłu, potwierdza: – Agencja udzieliła firmie Crist pożyczki na zakupy inwestycyjne w ramach programu „Wsparcie inicjatyw pobudzających polską gospodarkę”. – Prywatny gdański inwestor dużo wcześniej wnioskował o przyznanie komercyjnego kredytu, spełnił wszelkie warunki, także dotyczące zabezpieczenia pożyczki. Dodatkowo decyzje w tej sprawie były sprawdzane przez rządowy komitet sterujący programu – zapewnia Sarzyńska.
[wyimek]416 mln zł udało się uzyskać do tej pory z licytacji majątku stoczni [/wyimek]
Crist, który w 2009 roku kupił w stoczni halę do prefabrykacji stali za ponad 38 mln zł, będzie w niej budował statki. Spółka specjalizuje się m.in. w budowie kutrów rybackich, jachtów, konstrukcji stalowych wykorzystywanych w remontach i przebudowach kadłubów. Czy Crist zrealizuje swoje plany inwestycyjne i produkcyjne związane z gdyńskim dokiem? Krzysztof Feluch, pełnomocnik prawny konkurującej z Crist w przetargu o majątek stoczni spółki Patia założonej z udziałem ISD Polska (ukraiński właściciel Stoczni Gdańsk), ma wątpliwości. Wystarczy porównać różnice potencjałów Crista i Patii. – My byliśmy gotowi wyłożyć 165 mln zł, czerpiąc wyłącznie z własnego kapitału. Crist musiał sięgnąć po kredyt. Feluch podkreśla, iż ukraiński inwestor jest gotowy, zgodnie zresztą z regulaminem przetargu, powtórnie wejść do gry na miejsce Crista, gdyby gdańska spółka z jakichś powodów wycofała się z przedsięwzięcia.