„Gazprom prowadzi interesy na rynku litewskim, ściśle trzymając się zasad biznesu oraz obowiązujących praw. Firma Gazprom nie otrzymała żadnego zawiadomienia od władz Litwy w związku z rzekomym naruszeniem warunków ustalania cen na dostawy rosyjskiego gazu. Cena gazu dla Litwy została zaakceptowana przez każdą ze stron i jest związana z cenami produktów ropo-pochodnych i krajowym rynkiem energetycznym.
Takie rynkowe podejście do kształtowania cen gazu było skuteczne w całej Europie na przestrzeni ponad 30 lat i twierdzenie, że prowadzi ono do nadużyć, jest po prostu nieprawdziwe. Gazprom jest gotowy rozważyć różne możliwości” - czytamy w oświadczeniu Siergieja Kuprianowa rzecznika Gazpromu.
Przypomnijmy, że wczoraj litewskie ministerstwo energetyki upubliczniło swoje wystąpienie do Komisji Europejskiej o wszczęcie dochodzenia w sprawie nadużywania przez Gazprom dominującej pozycji na rynku. Pytany przez „Rz” rosyjski ekspert rynku paliw Aleksandr Razuwajew ocenił, że skarga ma szanse na wygraną, bo Komisja już nakładała kary na wielkie koncerny spoza Wspólnoty. Np. w 2009 r Intel musiał zapłacić ponad miliard dol..
- Nie wykluczam, że kara na Gazprom zostanie nałożona. To bogata firma. Ubiegłoroczne przychody przekroczyły 107 mld dol., więc jeżeli kara będzie niewysoka, to Gazprom zapłaci bez szemrania. Jednak przy wysokiej karze, sprawa stanie się głośna i koncern będzie się odwoływał - mówi Razuwajew.
Litewsko-rosyjski spór dotyczy tzw. Trzeciego Pakietu Energetycznego UE, który zobowiązuje kraje Unii do podziału koncernów energetycznych według rodzajów działalności. Tak więc np. producent gazu nie może być w spółce transportującej to paliwo.