A wszystko zaczęło się nader przyzwoicie. Pierwsze auta w Warszawie były tak drogie, że niezbyt często pito za rumplem (korbą kierowniczą), bo nikt nie chciał stracić kosztownej zabawki. Zresztą większość samochodów prowadzili najęci kierowcy, a ci nie zamierzali podpaść pryncypałom. Ale w narodzie rósł duch sportowy i z czasem wypijano co nieco podczas szampańskiej jazdy.
Potwierdzają to różne relacje, ale niezbitych dowodów nie ma. Kiedy jednak spojrzymy na pierwszy, głośny wypadek, to trudno uwierzyć w oficjalnie podaną wersję – wpadnięcia w poślizg. Wydarzył się on 30 marca 1903 roku na szosie przed Jabłonną, gdzie sędzia Kapphar i baron Taube wylecieli z drogi, przejechali przez rów i przelecieli nasyp kolejki jabłonowskiej, po czym wypadli w pole, na którym wyrzuciło ich z wehikułu.
Znacznie bardziej niebezpieczni byli pijani woźnice, ale tych policja i żandarmeria carska waliła po pyskach, ściągała z kozłów i zabierała do cyrkułu.
Pierwszy poważny problem alkoholowo-drogowy powstał po ogłoszeniu mobilizacji w 1914 roku, kiedy to zmobilizowano prywatne wozy jako pojazdy taborowe. Z różnych wspomnień wynika, że przestraszeni woźnice pili na umór. Kiedy dodać do tego opilstwo poborowych, nie dziw, że jak podała „Gazeta Świąteczna” – „władze rządowe poleciły zarządowi wódczanemu zniszczyć zapasy wódki we wszystkich składach i szynkach rządowych”. Opis tego wydarzenia, choć niezwiązany bezpośrednio z naszym tematem, jest tak uroczy, że nie mogę się powstrzymać od zacytowania – „wylewanie wódki trwało aż do wieczora (...) z głównego składu wylano jej aż pięć tysięcy wiader (...) pijacy z rozpaczą patrzyli na to, jak ulubiona ich gorzałka płynęła strumieniem do brudnych ścieków”.
Miłe złego początki
W latach 20. narzekano na fatalne wyszkolenie kierowców, którzy niestety popijali sobie nie tylko dla kurażu, ale wzorem dorożkarzy – dla rozgrzewki. „Nowy Kurier Polski” zamieścił w 1927 roku informację zatytułowaną – „Do stolika siadać, nie do kierownicy”. Oto bowiem „komisarjat rządu ukarał kilkunastu szoferów (...) Bolesławowi Nalewańczykowi (Al. Jerozolimskie 53) odebrano prawo jazdy na przeciąg 1 roku za najechanie w stanie nietrzeźwym na wóz konny (...) Czesławowi Gwieździe kierowcy dorożki samochodowej nr 1606 – na 6 miesięcy, Piotrowi Pakule, Stanisławowi Owczarczykowi i Władysławowi Skorupskiemu na 3 miesiące”. Ciekawe, czy ten brak „ochrony danych osobowych” nie był przypadkiem okolicznością wychowującą?