- Po 5 latach pracy udało nam się wyprodukować tysiąc samochodów, a sprzedaliśmy je tylko dlatego, że naciskaliśmy na resort spraw wewnętrznych i inne urzędy centralne, by je kupiły — dodał.
Siemaszko ostro skrytykował Samanda, czterodrzwiowy samochód produkowany na licencji na Białorusi we współpracy z największą w Iranie firmą motoryzacyjną Iran Khordo Industrial Group (IKCO). — Jego cena jest wysoka, a sam model przestarzały — stwierdził na naradzie rządowej rady ds. produkcji przemysłowej.
Kierownictwo IKCO odmówiło zainwestowania w ten projekt, więc białoruski Junison nie jest w stanie zapewnić dostatecznej jakości pojazdów poznaczonych na białoruski rynek. — Zadaniem strony irańskiej było dostarczenie linii montażowych dla spawalni i lakierni. Zarząd spółki zebrał się w styczniu dla omówienia tego, ale nic z tego nie wyszło — ubolewał Siemaszko.
IKCO i Junison z Mińska zawiązały w 2006 r. spółkę j. v., która miała wytwarzać 60 tys. pojazdów Samand na rynek wewnętrzny i dla sąsiednich krajów, dawnych republik radzieckich. Głównym celem tej spółki było udzielenie pomocy Iranowi i Białorusi, krajom objętymi międzynarodowymi sankcjami gospodarczymi za nieprzestrzeganie praw człowieka, w rozwijaniu nowoczesnej motoryzacji.
Samand jest jednym z najbardziej popularnych samochodów w Iranie, powstał na podwoziu Peugeota 405 z 1987 roku. Napędza go 8-zaworowy silnik benzynowy 1,8 o mocy 100 KM, spełniający normę czystości spalin Euro-2. Od 2008 r. w ofercie znajduje się również benzynowy silnik 1,6 16V o mocy 110 K. Wersja podstawowa kosztuje 9 tys. dolarów.