Zarząd zbrojeniowego holdingu porozumiał się z silnymi w branży związkami i gwarantuje, iż redukcje – które mają objąć od 1,5 do 2 tys. pracowników – nastąpią w ramach programu dobrowolnych odejść. – Skrupulatnie przypilnujemy, czy ta zasada nie jest naruszana – mówi Stanisław Głowacki, szef „S" w zbrojeniówce. Podkreśla, że związkom udało się wywalczyć godziwe odprawy dla odchodzących z pracy: podstawowy bonus to 16 tys. zł plus wszystkie przysługujące zakładowe świadczenia. W skarżyskim Mesku średnia kwota odszkodowania i firmowych dodatków sięgnęła 50 tys. zł.
Lider „S" unika odpowiedzi na pytanie, czy związkowcy opowiedzą się za zmianami w kierownictwie Bumaru. Obecny zarząd z prezesem Edwardem E. Nowakiem wiosną kończy kadencję. Od początku lutego do połowy marca rada nadzorcza przyjmuje zgłoszenia w konkursie na nowych szefów. – Szturmu nie ma – ujawnia osoba związana z Bumarem.
2,6 mld zł to ubiegłoroczne przychody zbrojeniowej grupy Bumar
Jednocześnie związkowcy i zarządy 24 spółek skoncentrowanych w Bumarze wyjątkowo zjednoczyli się w obliczu konfrontacji z unijną konkurencją, która ma zdecydowaną przewagę w przetargach organizowanych w UE. – W przyszłym tygodniu na bojowej naradzie w Warszawie rząd spotka się z prezesami spółek i przedstawicielami związków, by ustalić, co można zrobić w kraju, aby ze zderzenia z europejskimi koncernami zbrojeniówka wyszła obronną ręką – mówi Głowacki.