We wtorek na rynku metali i ropy trwała swoista huśtawka nastrojów. Notowania to rosły, to spadały. Gdy na europejskich giełdach rano kluczowe indeksy traciły na wartości, złoto gwałtownie drożało, a ropa taniała. Po południu wraz z poprawą nastrojów na giełdach sytuacja na rynku metali i ropy uspokoiła się. Przed południem notowania złota biły kolejny rekord – 1778 dol. za uncję, ale po południu cena osiągnęła poziom 1739 dol. Choć ciągle jest wyjątkowo drogie i widać na rynku oznaki paniki, to jednak część analityków wskazuje na możliwość uspokojenia sytuacji. Platyna zyskała na wartości 1,5 proc., do 1738 dolarów za uncję. Staniało srebro – o 2,8 proc.
Obawy przed światową recesją spowodowały wczoraj gwałtowny spadek notowań ropy, ale tylko przed południem. W Londynie za baryłkę ropy typu Brent płacono 98,7 dol., czyli o 5 dol. mniej niż dzień wcześniej. Był to poziom nienotowany od pół roku. Obniżce sprzyjały informacje z rynku naftowego. OPEC, który dostarcza światu jedną trzecią potrzebnej ropy, poinformował o obniżeniu prognozy popytu na 2011 rok właśnie z powodu pogarszających się perspektyw dla światowej gospodarki.
Według analiz OPEC globalne zapotrzebowanie na ropę wzrośnie tylko o 1,21 mln baryłek dziennie , co oznacza obniżenie prognozy o 150 tys. baryłek. Natomiast w przyszłym roku popyt może wzrosnąć tylko minimalnie – o 20 tys. baryłek. Przewidywania OPEC pojawiły się w szczególnym momencie, równocześnie z informacjami o wzroście wydobycia surowca w lipcu w państwach należących do kartelu.
Po południu sytuacja na londyńskiej giełdzie radykalnie się zmieniła i zamiast obniżki notowań ropy – wzrosły o 0,3 proc., do ponad 104 dol. za baryłkę. Mimo to polscy kierowcy mają powody do zadowolenia – według ekspertów na stacjach paliwo powinno stanieć w najbliższych dniach. Tym bardziej że na zagranicznych giełdach też staniało. Z danych łódzkiego Biura Reflex, monitorującego rynek, wynika, że obecnie tona benzyny kosztuje 991 dol., a oleju napędowego – ok. 920 dol. Podczas gdy jeszcze tydzień temu ceny były wyższe o ok. 100 dol.
– Gdyby te notowania się utrzymały, a baryłka Brent kosztowała w granicach 100 dol., to na długi weekend i tuż po nim paliwo na naszych stacjach powinno stanieć o kilka groszy na litrze – mówi Urszula Cieśla z Refleksu. Na radykalne spadki cen liczyć nie można, a litr benzyny będzie kosztować średnio w kraju ok. 5,2 zł. Z kolei na rynku miedzi, choć rano wydawało się, że cena znów – jak w poniedziałek – gwałtownie spadnie, tak się nie stało.