W fatalnych nastrojach, ale z typowym dla Niemców rozmachem i profesjonalną precyzją rozpocznie się w poniedziałek wieczorem Salon samochodowy we Frankfurcie.
Odbywa się co 2 lata, na przemian z wystawą w Paryżu. Ostatni w 2009 roku także odbywał się w fatalnych nastrojach: kryzys finansowy był w pełni, ale pojawiała się nadzieja, że zacznie słabnąć. W tym roku sytuacja jest inna, dopiero zaczynamy go odczuwać. W tym roku swoje premierowe pokazy zapowiedziało ponad 50 producentów. Wśród nich weterani salonów — BMW, Mercedes, Audi, Volkswagen i Fiat, który pokaże widzianą już zresztą na nieoficjalnych fotosach nową Pandę z fabryki Pomigliano d'Arco pod Neapolem.
Pojawią się jednak także producenci mało znani, bądź wręcz nieznani jak brytyjski Eterniti Motors, gdzie rządzi były główny inżynier Bentleya i Jaguara — Alastair McQueen i Johnny Herbert, były kierowca Formuły 1 i Le Mans. Eterniti zamierza pokazać we Frankfurcie super SUVa, Hamerę którego konstrukcja jest oparta na Porsche Cayenne. To absolutnie najwyższy segment rynku w tej klasie aut i ma konkurować z takimi autami, jak Spyker 12, Lagodną ze stajni Astona Matina i Jeepem Grand Cherokee, który w tym wypadku został wyposażony w wiele rozwiązań zaczerpniętych od Maserati — to wyraźny efekt, że Chrysler i Fiat ściśle ze sobą działają. Ma być to auto porównywalne także do Bowlera Range Rovera i Bentleya SUV, co wydaje się naturalne zważywszy skąd przyszedł McQueen.
Ciekawostką będzie najnowsze auto chińskiego Chana Auto, znanego również jako Chag'an. Chińczycy pojawiają się na wielkich salonach ze zmiennym szczęściem. Tak było również w przypadku Chana, który należy do giganta zbrojeniowego China Weaponry Equipment Corporation. W 2009 pokazał on właśnie we Frankfurcie BenBena, ale został wyśmiany. Chana nie zniechęciła taka sytuacja, w tym roku będzie atakował europejski rynek limuzyną C201 sedan. Tyle, że tym razem wejście (i zapewne auto) jest znacznie lepiej przygotowane. Chińczycy otworzyli swoje biuro projektowania w Wielkiej Brytanii i zatrudnili tam doświadczonych inżynierów europejskich.
Jak im się uda tym razem? Trudno powiedzieć. Chińczycy, jak na razie nie mają sukcesów na naszych rynkach i to nie tylko z powodu bardzo trudnej sytuacji i nadmiaru mocy produkcyjnych, bo na przykład Chevrolet nadal produkowany jedynie w Korei Południowej idzie jak burza. W przypadku producentów chińskich, opór konsumentów przed kupowaniem aut niesprawdzonych i nieznanych marek jest bardzo trudny do przezwyciężenia. Wystarczy przypomnieć wysiłki Brillance, który poległ i wycofał się po tym jak w crash testach otrzymał zerową ocenę.