Bumar jest bliski ogromnego kontraktu na dostawy technicznych pojazdów WZT-3 dla wojsk pancernych Indii. Hinduska prasa twierdzi, że decyzje już zapadły, a wartość zamówienia sięga 275 milionów dolarów.
Byłby to największy kontrakt eksportowy dla zbrojeniowego holdingu i całej branży co najmniej od połowy minionej dekady. Bumar, który zabiegał o to zamówienie od kilku lat, czeka jeszcze na potwierdzenie. – Jesteśmy ostrożni w komentowaniu takich rewelacji, bo biznes obronny nie lubi rozgłosu, a wiele wysiłku włożyliśmy w przygotowanie tej transakcji – mówi Monika Koniecko, rzecznik Bumaru.
Jeśli jednak sprzedaż się powiedzie, ten jeden kontrakt sprawi, że wartość planowanego eksportu polskiej broni podwoi się. Do tej pory zakładano, że polskie firmy wyślą w tym roku za granicę broń i części za ok. 300 mln dol.
Odrodzenie eksportu
To klęska, bo w minionej dekadzie bywały lata, gdy kontraktowaliśmy za granicę broń i technologie warte nawet miliard dolarów.
Zdaniem Andrzeja Kińskiego, redaktora naczelnego „Nowej Techniki Wojskowej", każdy kontrakt na eksport uzbrojenia to dobra wiadomość dla rodzimego przemysłu i armii. Bo większa seryjna produkcja obniża koszty fabryczne i ceny sprzętu oferowanego siłom zbrojnym. Według Kińskiego polscy producenci powinni pomyśleć nad rozszerzeniem rynków poza Azję Południowo-Wschodnią. – Należy jeszcze energiczniej zabiegać o klientów w Ameryce Południowej, gdzie otworzyły się możliwości sprzedaży broni. Warto odbudowywać naszą pozycję w Afryce Północnej, choćby w Libii, gdzie byliśmy obecni od wielu dekad – mówi Kiński. – Czas wreszcie uwierzyć, że możemy być liczącym się graczem także na rynku europejskim. To najbliższy, ale też najtrudniejszy obszar ekspansji. Jedyna możliwość jego podboju to zdobywanie zamówień w kooperacji z największymi zachodnimi koncernami – dodaje.