– Najprawdopodobniej unieważnimy to postępowanie – mówi „Rz" Rafał Jurkowlaniec, marszałek województwa dolnośląskiego.
Chodzi o pionierski w Polsce przetarg na remont i utrzymanie 12-kilometrowego odcinka drogi w formule partnerstwa publiczno-prywatnego (przez 12 lat). Władze Dolnego Śląska docelowo chcą przekazać w prywatne ręce całą swoją sieć drogową (2 tys. km). W budżecie województwa, podobnie jak w innych regionach, brakuje pieniędzy na gruntowne remonty. Firmy prywatne miały wyremontować trasę, a potem dbać o utrzymanie jej w określonym standardzie w zamian za wynagrodzenie wypłacane w miesięcznych ratach. Eksperci woj. dolnośląskiego wyliczyli koszty projektu na ok. 12 mln zł. Tymczasem najtańsza oferta opiewała na 47 mln zł, a najdroższa – na 115 mln zł.
Postępowaniu przyglądali się pozostali marszałkowie borykający się z tym samym problemem – brakiem pieniędzy na bieżące utrzymanie dróg. – W tym roku na ten cel mam 31,7 mln zł, a zarządzamy siecią ponad 1,7 tys. tras – mówi Ryszard Świlski, członek zarządu województwa pomorskiego. – Na wszystkie remonty nie starcza pieniędzy – dodaje.
– Aby nadrobić opóźnienia rozwojowe, co roku należałoby inwestować w drogi ok. 150 mln zł przez mniej więcej dziesięć lat – wylicza Witold Trólka z woj. śląskiego. – Tegoroczny budżet remontowy to zaś ok. 50 mln zł – dodaje.
Mimo wszystko Dolny Śląsk nie rezygnuje z pomysłu z PPP na drogach. – Na przełomie roku planujemy wdrożenie następnego pilotażu. Tym razem będzie on dotyczył odcinka o długości ok. 200 km. Dzięki temu, że firmy skoncentrują swoje prace na jednym obszarze, koszty utrzymania powinny zdecydowanie spaść – mówi marszałek Jurkowlaniec.