Według informacji zakładowej „Solidarności" prowadzone są rozmowy w sprawie zwiększenia przyszłorocznej produkcji fabryki w Gliwicach o 15 – 20 tys. sztuk pięciodrzwiowych astr IV. Związkowcy mieli otrzymać taką informację na spotkaniu z przedstawicielami zarządu Opel/Vauxhall Rainaldem Hobenem i Uwe Fechterem, które odbyło się w połowie ubiegłego miesiąca.
Byłby to znaczący zwrot w niekorzystnej obecnie tendencji: od wakacji gliwicki Opel myśli raczej o zmniejszaniu produkcji niż o jej zwiększaniu. We wrześniu zakład przez dwa dni pauzował z powodu słabnącego popytu. W drugiej połowie listopada produkcja zostanie przerwana na kolejne pięć dni. I nie ma pewności, czy to wystarczy, by dostosować liczbę produkowanych obecnie aut do mniejszych, niż wcześniej zakładano, zamówień.
Dyrekcja fabryki ostrożnie komentuje informacje związkowców: – Staramy się, by wielkość produkcji była jak największa. To jednak zależy od zapotrzebowania rynku – mówi rzecznik General Motors Manufacturing Poland w Gliwicach Agnieszka Brania.
Dziś nie tylko Gliwice, uznawane zresztą za najlepszy zakład Opla pod względem efektywności produkcji, mają kłopoty z wykorzystaniem zdolności wytwórczych. Podobne problemy mają m.in. zakłady Opla w hiszpańskiej Saragossie i niemieckim Eisenach. Zakłady w Russelsheim decyzją kierownictwa Opla podjętą pod naciskiem niemieckich związków ratowane są właśnie wprowadzeniem na linie produkcyjne tej samej astry, co produkowana w Gliwicach. I to mimo że koszty produkcji są tam trzykrotnie wyższe niż w Polsce.