– W ubiegłym roku sprzedaż naszych napojów izotonicznych urosła tak, jak zakładaliśmy, o niemal 50 proc. W tym roku tempo wzrostu powinno być takie samo – mówi „Rz" Dominik Doliński, członek zarządu i współwłaściciel firmy Oshee, wicelidera polskiego rynku napojów dla sportowców. Instytut badawczy Nielsen policzył, że w 2011 r. właśnie izotoniki były tymi napojami bezalkoholowymi, których sprzedaż rosła w Polsce najbardziej. Kupiliśmy ich o niemal 36 proc. więcej niż w 2010 r.
Doliński szybki rozwój rynku izotoników tłumaczy coraz większą ofertą tych napojów. Przez lata prym wiodły na nim Coca-Cola z marką Powerade czy Isostar. Rękawicę rzuciło im Oshee, które w ciągu trzech lat zdobyło niemal 30 proc. rynku. Aktywny jest także FoodCare z marką 4Move. – Rosnąca popularność izotoników sprawiła także, że zaczęły oferować je sieci handlowe pod markami własnymi – mówi Dominik Doliński. To jeden z powodów, że wartość rynku izotoników rośnie wolniej od jego wielkości. W 2011 r. urosła według Nielsena o niecałe 9 proc.
Nisza nie uratuje rynku
Nielsen policzył, że w 2011 r. wzrósł popyt na mrożoną herbatę i napoje energetyczne. Wzrost wyniósł odpowiednio 4,6 i 5,2 proc. Segmenty te jednak są zbyt mało popularne – przypada na nie ok. 5 proc. kupowanych napojów bezalkoholowych w Polsce – aby mogły uratować przed stagnacją cały rynek. Według Nielsena w 2011 r. sprzedaż napojów bezalkoholowych (firma bierze pod uwagę sklepy i stacje benzynowe) spadła o 3,2 proc., do niecałych 5,7 mld litrów. Wartość rynku skurczyła się o 1,3 proc., do niespełna 11,2 mld zł.
Branża słabszy wynik tłumaczy chłodnym latem oraz większą ostrożnością w wydawaniu pieniędzy przez Polaków. – Woda butelkowana czy soki nie są produktami pierwszej potrzeby, dlatego przy rosnących kosztach życia i cenach innych artykułów spożywczych konsumenci zaczynają ograniczać ich zakupy – uważa Sebastian Knapik, wiceprezes firmy Sokpol, czołowego producenta soków i napojów owocowych pod markami własnymi.
W przypadku soków, nektarów i napojów owocowych wpływ na popyt miały także rosnące ceny. – W ciągu ostatniego roku średnia cena soku jabłkowego wzrosła o ok. 10 proc., a pomarańczowego o ok. 12 proc. Jeszcze bardziej, bo o ponad 20 proc., poszły w górę ceny tych produktów pod markami własnymi – mówi Knapik. – Ich producenci nie mieli wyboru, ponieważ ze względu na minimalne marże nie byli w stanie wziąć na siebie rosnących kosztów surowców, opakowań oraz skutków osłabienia złotego.