W Genewie Fiat zorganizował światową premierę najnowszego modelu - Fiat 500 L. Litera L pochodzi od z angielskiego long, po płyta odłogowa została zapożyczona z punto i rzeczywiście jest dłuższa.
To już 4. wersja „500" - po klasycznej, kabrio i Abarth. Przy tym najnowsza wersja tylko z przodu przypomina „500"- zwłaszcza reflektorami . Z boku, wygląda jak Mini Countryman.
Miał to być następca słynnej „giardiniery", ale jest znacznie bardziej muskularny. Typowe auto miejskie,ale z opcją zapakowania do niego sporego bagażu, nie tylko supermarketowych zakupów . Włosi mają nadzieję,że dzięki temu pozyskają młodych klientów, lub nieduże rodziny , których nie stać na Mini, a klasyczna „500" jest dla nich zbyt mała. Przy tym dyrektor generalny Fiata, Sergio Marchionne nie ukrywał,że chce wykorzystać doskonałą opinię produkowanego w Polsce auta i rosnącą popularność „500".
Zdaniem analityków najnowszy model Fiata to krok w dobrym kierunku. — Fiat pokazuje, że stać go na spełnienie oczekiwań rynku. Nie można produkować tylko więcej, dzisiaj zwłaszcza na rynku aut masowych , trzeba zainteresować i zaciekawić konsumenta- mówił analityk LMC Automotive, Jonathan Poskitt.
Premiera najnowszej „500" odbyła się z wielką pompą i w dwóch etapach. Pierwszy, to zwykłe zachwalanie nowego modelu przez szefa marki Fiata, Oliviera Francoisa.Druga - znacznie bardziej emocjonująca, z udziałem prezydenta Serbii, Borisa Tadicia, który piękną angielszczyzną dziękował Sergiowi Marchionne za to co zrobił on dla jego kraju. Tadiciowi towarzyszyła wielka delegacja z ministrami resortów gospodarczych i kilkudziesięcioma dziennikarzami.