Z najnowszych danych PSE Operator wynika, że w 2011 r. 56 proc. energii elektrycznej wyprodukowano w Polsce z węgla kamiennego, a 33 proc. z brunatnego. Z tego ostatniego wyprodukowano 53,6 TWh w roku 2011 wobec 49,4 TWh rok wcześniej. Z najnowszych prognoz wynika, że w 2015 r. z węgla brunatnego wyprodukowanych zostanie 51,1 TWh, w roku 2020 nastąpi spadek do 40 TWh, ale w roku 2025 będą to znowu 48,4 TWh.
Zdaniem Jacka Kaczorowskiego, przewodniczącego Porozumienia Producentów Węgla Brunatnego paliwo to należy dziś do strategicznych w Polsce i jest podstawą bezpieczeństwa energetycznego, ale przede wszystkim jest konkurencyjne, także cenowo, wobec innych źródeł energii. Dla porównania: 1 MWh energii z siłowni jądrowej to koszt ok. 500 zł, ze źródeł odnawialnych ok. 400 zł, około 380 zł to węgiel kamienny, a 365 zł – węgiel brunatny.
Nowe moce kontra CCS i polityka klimatyczna
- Jednak by węgiel brunatny wciąż był konkurencyjny, konieczna jest modernizacja jednostek wytwórczych, odtwarzanie zdolności produkcyjnych, ale też budowa nowych mocy – podkreślał w Senacie Kaczorowski. Przypomniał również, że działające w Polsce kopalnie węgla brunatnego nie płacą teraz kar za przekroczenie norm środowiskowych, dlatego trzeba wciąż stawiać na nowe złoża. Jednak to właśnie węgiel brunatny jest paliwem emitującym najwięcej CO2, więc w kontekście polityki klimatycznej UE wykorzystywanie tego surowca staje się skomplikowane.
Kaczorowski przypomniał, że PGE, produkująca energię właśnie głównie w oparciu o węgiel brunatny, miała w Bełchatowie testować instalację CCS służącą do wychwytu i podziemnego składowania CO2. - To pilotaż, więc trzeba sobie powiedzieć wprost, że instalacja będzie trwale nierentowna. Tyle, że mamy też do czynienia ze społecznym „nie" dla składowania CO2 pod ziemią. Dlatego trzeba sobie odpowiedzieć, co dalej z tym projektem – mówił Kaczorowski.
Prof. Antoni Tajduś z AGH podkreślił, że Polska bardzo mocno skupia się teraz na poszukiwaniach gazu łupkowego. – Ale on nas nie zbawi, będzie tylko częścią miksu energetycznego – przypomniał rektor AGH.