Polacy wreszcie przekonali się do smartfonów – komórek, dzięki którym korzystanie z Internetu, e-bankowości czy robienie zakupów w sieci stało się tak naturalne jak rozmowa telefoniczna. W 2011 roku jeszcze ostrożnie podchodziliśmy do tej nowinki technicznej – smartfony kupiła jedna trzecia osób sięgających po nowy telefon. Pierwszy kwartał 2012 roku przyniósł skok popularności tych gadżetów. Ich udział w sprzedaży sięgnął 47 proc., co daje ponad milion urządzeń – podała firma analityczna IDC.
Tylko z Internetem
– Gonimy Europę Zachodnią, jeśli chodzi o udział smartfonów w ogólnej sprzedaży telefonów komórkowych – mówi „Rz" Marek Kujda, analityk IDC. – Sądzę, że pozostajemy nieco w tyle z powodu mniejszej siły nabywczej. Na Zachodzie zaawansowany technicznie smartfon nie stanowi równowartości jednej średniej pensji, jak ma to miejsce w naszym kraju.
Wygląda na to, że wkroczyliśmy w epokę smartfonowego boomu. W sumie w pierwszym kwartale 2012 roku 2,2 mln urządzeń znalazło u nas nabywców – i smartfonów, i telefonów z niższej półki. Te ostatnie, noszące nazwę feature phones, dłużej niż na Zachodzie utrzymywały się u nas na szczycie rankingów popularności.
Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy operatorzy komórkowi ruszyli w ostatnim kwartale 2011 roku z intensywnymi kampaniami promującymi zarówno smartfony, jak i usługi mobilnego Internetu. Jednak mentalność zmienia się u nas wolniej niż technologia, a przyzwyczajenie do prostych urządzeń wciąż jest silne.
Jak podał Interaktywny Instytut Badań Rynkowych, pełnię funkcji smartfona, a więc przeglądanie poczty, stron WWW czy korzystanie z aplikacji mobilnych, jeszcze w październiku ubiegłego roku wykorzystywało niespełna 20 proc. użytkowników. – Wciąż istnieje spora grupa właścicieli smartfonów, którzy nie posiadają wykupionego pakietu danych i używają tych urządzeń głównie do dzwonienia i esemesowania – przyznaje Marek Kujda.