Sędziowie sądu federalnego w San Jose rozstrzygną we wtorek wzajemny pozew gigantów branży technologicznej: Apple'a (który w poniedziałek osiągnął najwyższą w historii wartość rynkową 624 mld dol.) oraz największego producenta smartfonów – Samsunga. Obie firmy mają w ręku ponad połowę rynku smartfonów na świecie i ponad 90 proc. – tabletów. Wartość tych branż szacowana jest łącznie na 219 mld dol.
Spór toczy się przed wieloma sądami w kilku krajach, jednak ta jego odsłona jest o tyle istotna, że ma zdecydować o możliwości sprzedawania swoich produktów w USA, na jednym z największych rynków świata.
Firma z logo jabłka za naruszenie należących do niej patentów żąda od koreańskiego producenta rekordowych 2,5 mld dol. odszkodowania i wycofania z amerykańskiego rynku smartfonów i tabletów z serii Galaxy. Ma to być zadośćuczynienie za kradzież wielu elementów wzornictwa i technologii iPhone'a i iPada. Samsung z kolei domaga się od Apple'a 399 mln dol. za nielegalne wykorzystanie technologii łączności bezprzewodowej 3G i rozwiązań użytych m.in. w e-mailu, przeglądaniu zdjęć i odtwarzaniu muzyki.
Analitycy z Wall Street uważają, że Samsung nie ma mocnej karty przetargowej. Siedziba sądu mieści się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od siedziby Apple, a przedstawiciele tej firmy mają ogromny wpływ na lokalną społeczność. Ponadto eksperci patentowi i – jak nieoficjalnie wiadomo - sędziowie uważają, że smartfony i tablety z serii Galaxy są wyjątkowo podobne do produktów Apple, a właśnie tego dotyczy jeden z głównych zarzutów wysuwanych przez firmę z logo jabłka. W czerwcu sąd orzekł, że tablet Samsung Galaxy 10.1 jest nie do odróżnienia od iPada i czasowo zakazał jego sprzedaży w USA.
Decyzja sądu pod przewodnictwem Lucy Koh może zapaść we wtorek po południu lub w środę rano.