Dlatego właśnie wdali się w wojnę cenową, a obniżki nawet na najbardziej pożądane modele sięgają w niektórych krajach 30 procent, nawet więcej. Bo co z tego że nowe modele aut stoją w salonach, jeśli z nich nie wyjeżdżają.
— Dlaczego Polacy kupują tak mało samochodów — złościł się w rozmowie z „Rz" Philippe Saillard, odpowiadający za sprzedaż Nissana na Europę Środkową i Wschodnią. Jego zdaniem w sytuacji, kiedy polska gospodarka nadal rośnie a z dostępem do kredytu nie jest tak trudno, jak w innych krajach sprzedaż aut powinna sięgać przynajmniej pół miliona rocznie. — A wyniesie pewnie 420-450 tys. w najlepszym razie- mówił.
Do tego prezesi największych światowych marek zaczynają się ze sobą kłócić. Do napięć dochodzi również na linii producenci- francuski rząd. W Paryżu opinia publiczna jest zaszokowana wypowiedzią ministra Odrodzenia przemysłowego Arnauda Montebourga, który naopowiadał bzdur w dzienniku telewizyjnym o producentach koreańskich. I nawet przedstawiciele francuskich marek nie szczędzili mu słów krytyki. Ostatecznie Montebourg nie pojawił się w sobotę na oficjalnym otwarciu salonu, której zresztą miał sam dokonać. Przyszli natomiast pracownicy Peugeota protestujący przeciwko polityce francuskiego rządu. Z ostrym apelem do władz wystąpił prezes Renaulta/Nissana Carlos Ghosn, który ostrzegł, że jeśli władze nie zmienią swojej polityki, to marce Renault grozi zniknięcie.
O możliwości zniknięcia którejś z marek, tyle że nie wymieniając nazwy mówi prezes Volkswagna, Martin Winterkorn. A przewodniczący rady nadzorczej VW, Ferdinand Piech dodatkowo domaga się od szefa Fiata, Sergio Marchionne, aby sprzedał mu Alfę Romeo. —Ta marka nadal jest bardzo atrakcyjna — mówił. —Daj sobie spokój z Alfą — brzmiała riposta Marchionne. Ale na linii Volkswagen-Fiat nawet podczas wystawy dochodziło do napięć. Marchionne, który jednocześnie jest przewodniczącym organizacji europejskich producentów samochodów (ACEA) publicznie oskarżał niemiecką markę, że obniżając drastycznie ceny doprowadza w Europie do „krwawej łaźni". —Rozumiem Sergio — bronił Marchionne, Carlos Ghosn. — On ma podwójne kłopoty- własne i i jako przewodniczący ACEA, także mówi nas wszystkich. Dziękuję bardzo za takie zaszczyty- mówił szef Renaulta/Nissana.
Dopiero w ostatni piątek rano Winterkorn i Marchionne pokazali się wspólnie cali w uśmiechach, zaś szef Volkswagena zapewniał, że obydwaj przyjaźnią się od lat. Wyraźnie doszli do porozumienia w sprawie wspólnego frontu wobec Komisji Europejskiej. —Porozumieliśmy się w ramach ACEA, że będziemy rozmawiali na ten temat — mówił Marchionne, który chciałby widzieć w motoryzacji taką restrukturyzację, jak to było w europejskim przemyśle stalowym w latach 80. i 90. Wtedy Komisja Europejska zgodziła się na pomoc finansową, ale i przystała na likwidację hut i drastyczne cięcia produkcji. Dzięki odpowiednim funduszom udało się wówczas uniknąć wzrostu bezrobocia.