Euromark to brytyjska spółka handlująca odzieżą i sprzętem turystycznym: plecakami, namiotami, śpiworami. Jest właścicielem polskich marek Campus i Alpinus. Ta druga to prawdziwa legenda: w latach 90. stworzyli ją himalaiści Artur Hajzer, Janusz Majer i Ryszard Warecki. Założona przez nich firma ADD szybko się rozwijała, a produkty Alpinusa, dzięki doświadczeniu swoich twórców, zdobywały uznanie wśród turystów i taterników. ADD popadła jednak w tarapaty finansowe. Kiedy w 2004 r. zbankrutowała, marka Alpinus, jako zabezpieczenie kredytu, trafiła do Banku Współpracy Europejskiej (obecnie Meritum Bank). W tym samym roku odkupił ją Euromark, który w 2006 r. wszedł na warszawską giełdę.
Od początku tego roku kurs Euromarku zaczął szybko spadać. Jeszcze w kwietniu za akcje firmy płacono 2 zł. W piątek kosztowały 10 gr. W ciągu zaledwie ośmiu miesięcy wartość rynkowa Euromarku stopniała z 25,5 mln zł do 1,2 mln zł.
Droga do upadku
Model biznesowy był prosty i do dziś z powodzeniem jest stosowany przez wiele przedsiębiorstw. Euromark skupiał się na projektowaniu i dystrybucji towarów, zlecał ich produkcję innym firmom, głównie na Dalekim Wschodzie. W poprzednich latach to rozwiązanie się sprawdzało, obroty rosły, chociaż zyski nie były imponujące. Co spowodowało obecne kłopoty Euromarku i tak dużą przecenę jego akcji?
Przyczyn było kilka. Jedna z nich to słabnąca sprzedaż. W porównaniu z 2011 r. tegoroczne miesięczne obroty firmy były niższe nawet o 20–30 proc. We wrześniu Euromark zaprzestał publikowania miesięcznych przychodów ze sprzedaży. Zakończony w sierpniu rok obrotowy 2011/2012 był zdecydowanie najgorszy w jego historii. Obroty spadły o 40 proc., do 92 mln zł, a strata netto sięgnęła 45 mln zł.
Timothy Mark Roberts, prezes firmy i jej główny udziałowiec mający 61,3 proc. akcji, pod koniec listopada w liście do akcjonariuszy i kontrahentów próbował wyjaśnić sytuację. Pisał, że poprzedni zarząd (zmiana kierownictwa nastąpiła w kwietniu tego roku) nie zareagował na szybko spadającą sprzedaż. Nie anulował ani nie opóźnił zamówień, co doprowadziło do nagromadzenia zapasów. Przy braku zbytu firma zaczęła mieć problemy z płynnością finansową. Zdaniem Robertsa źle zostały skonstruowane umowy kredytowe z bankami, co doprowadziło do ich wypowiedzenia lub wstrzymania.