Do Nigerii lecą z premierem przedstawiciele ponad 30 firm, głównie z sektora obronnego, chemicznego, energetycznego, budowlanego i spożywczego. – Nie spodziewajmy się od razu kontraktów – zastrzega Tomasz Ostaszewicz, dyrektor Departamentu Promocji i Współpracy Dwustronnej w Ministerstwie Gospodarki. Wizyta ma być dopiero „otwarciem drzwi" dla polskich przedsiębiorstw, okazją do nawiązania kontaktów i poznania nigeryjskiej gospodarki. Jedynie Navimor ma podpisać list intencyjny na dostawę kutrów.

Nigeria to bardzo perspektywiczny rynek. W ubiegłej dekadzie była czwartą najszybciej rozwijającą się gospodarką świata, ze średnią dynamiką PKB na poziomie 8,9 proc. rocznie. Jej podstawą jest przemysł wydobywczy: eksport ropy to główne źródło dochodu narodowego. Kolejnym jest produkcja skroplonego gazu LNG. Nigeryjski import obejmuje głównie maszyny, chemikalia, środki transportu, a także wyroby przemysłowe i żywność.

Współpraca gospodarcza Polski z Nigerią jest na razie niewielka. Nasz eksport do tego kraju wart jest 95 mln dolarów rocznie. Sprzedajemy tam przede wszystkim sprzęt gospodarstwa domowego, produkty chemiczne, drobną elektronikę. Sprowadzamy: drewno, korek i kauczuk – roczna wartość importu nie przekracza 20 mln dol.

Wizyta premiera ma się wpisywać w strategię wspierania eksportu i ekspansji zagranicznej polskich firm. Będzie istotnym elementem programu Go Africa, który obejmuje pięć krajów liczących łącznie 304 mln mieszkańców: Angolę, Kenię, Mozambik, Nigerię oraz Republikę Południowej Afryki. Polskimi atutami ma być jakość produktów i niskie ceny.

W Nigerii zainwestował już Jan Kulczyk. Pod koniec 2011 r. konsorcjum z udziałem Kulczyk Oil Ventures i Kulczyk Investments wydało ok. 600 mln dol. na zakup koncesji uprawniającej do wydobycia złóż ropy i gazu u wybrzeży tego kraju. Do 2015 roku wydobycie ma przekroczyć 150 tys. baryłek ropy dziennie.