Żywność fałszuje się wszędzie, na tysiące sposobów i w coraz większej skali, niespotykanej od połowy XIX wieku.
– Takich afer może być coraz więcej – przyznaje Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS). – Globalizacja ograniczyła bariery celne, producenci żywności są coraz bardziej anonimowi. Wydłuża się łańcuch od producenta do konsumenta, rośnie liczba pośredników. Aby w czasach kryzysu zapewnić tanie produkty sieci handlowe wywierają coraz większą presję na dostawców. Wygrywa najtańszy – dodaje.
Inaczej mówiąc – lepszą żywność wypiera gorsza. Nierzadko podrabiana. Według IJHARS średnio 15 proc. produktów jest zafałszowane. Uwzględniając także nieprawidłowości związane ze znakowaniem produktów, odsetek ten jest dwa razy większy, a wartość zafałszowanej żywności sięga aż 50 mld zł rocznie.
Zjawisko przybiera na sile. W 2006 r. IJHARS podczas badań laboratoryjnych zakwestionowała 10 proc. partii przetworów mięsnych. A w 2012 roku – już ponad 20 proc.
Z kurczaka robi się wieprzowe kabanosy albo parówki z cielęciną, wędliny nastrzykuje solanką do granic możliwości, do serów dodaje oleje roślinne.