W ciągu ostatnich 20 lat wydobycie węgla kamiennego na świecie podwoiło się do 7 mld ton w skali roku, a brunatnego wynosi obecnie 1 mld ton. Analogicznie, wydobycie tych surowców w Polsce spadło odpowiednio do ok. 75 i 60 mln ton – wyliczają eksperci Akademii Górniczo-Hutniczej w najnowszym opracowaniu Porozumienia Producentów Węgla Brunatnego (PPWB).
Jeśli taki trend się utrzyma, to w przypadku węgla brunatnego, z którego w Polsce produkujemy obecnie jedną trzecią energii, jego wydobycie spadnie w roku 2025 poniżej 50 mln ton, a np. w roku 2040 do zaledwie 4 mln ton – szacuje prof. Zbigniew Kasztelewicz z AGH.
Z danych PPWB wynika, że najszybciej – patrząc na obowiązujące dziś koncesje (bo przecież jest szanse na nowe) – skończą pracę zakłady Adamów (2023 r.) i Konin (2025 r.) należące do ZE PAK.
Następna w kolejce będzie prywatna Sieniawa, a potem kopalnie PGE: Bełchatów (2038 lub 2050 r. – w zależności od scenariusza wydobycia) oraz Turów (2045 r.).
Z kolei szacunkowe dane mówiące o zasobach tego paliwa w naszym kraju mówią o ponad 19 mld ton złóż bilansowych (potencjalnie możliwych do eksploatacji). Złoża, które są najprawdopodobniej największymi w Europie, obejmują okolice Legnicy i Gubina, jednak nie ma zgody społecznej na ich eksploatację (protestuje koalicja „Rozwój tak, odkrywki nie").