Na rejsach długodystansowych, za Atlantyk i do Pekinu, LOT nadal będzie karmił za darmo. Na trasach europejskich nieodpłatnie będzie serwował drobne przekąski słodkie i słone oraz wodę. Za bogatszy posiłek trzeba będzie zapłacić, a przyjmowane będą wyłącznie karty kredytowe. Zmiany obowiązują od 1 sierpnia.

Taniej niż na lotnisku

Na rejsach najkrótszych – np do Pragi i Wiednia będzie można kupić batoniki, żelki i muffiny – po 8 złotych za sztukę/paczkę. Na trasach dłuższych podróży, trwających od godziny do 90 minut – kanapka zwana dotychczas „bułą" została zastąpiona przez ciabattę z kurczakiem i sałatą, bądź w wersji wegetariańskiej bułką piwną z serem i warzywami. Po 10 złotych za sztukę. Na trasach z Warszawy do Rzymu menu zostało wzbogacone o sałatki (po 12 złotych). Zaś na najdłuższych przelotach europejskich (Barcelona, Madryt, Londyn) pojawią się w ofercie ciepłe przekąski, np tortille i pizza, też po 12 złotych.

LOT nie zdziera za swoją cateringową ofertę, jeśli porównamy ją z konkurencją na lotnisku i na pokładach samolotów innych linii lotniczych. Za pół litra wody Kropla Beskidu zapłacimy np. 5 złotych, porównywalny napój na pokładzie Ryanaira to wydatek 3 euro. Na lotnisku im. Chopina w Warszawie – 9 złotych. Tyle samo, co za butelkowaną wodę, zapłacimy za soki i napoje produkcji Coca-Coli. 10 złotych zapłacimy za małą butelkę wina hiszpańskiego Rioja, podczas gdy gorsze gatunki w sklepach wolnocłowych oraz na pokładach linii czarterowych kosztują 16 złotych. Piwo Żywiec – 5 złotych za puszkę. Za posiłek koszerny podawany na wybranych trasach oraz na specjalne zamówienie trzeba będzie zapłacić 30 złotych. Bezpłatna kawa Jacobs została zastąpiona specjalnie przygotowaną przez Starbucksa, który bardzo chętnie wskoczył na zwolnione miejsce. Sebastian Mikosz, prezes LOT oburzył się, kiedy zmiany w zasadach karmienia pasażerów zostały porównane do zwyczajów panujących w liniach niskokosztowych. – Nadal wozimy za darmo bagaż podręczny i rejestrowany, nie pobieramy opłaty za wybór miejsca, czy rejestrację na lotnisku – podkreśla Mikosz.

Powszechny trend

LOT tym samym stanie się jedną z 54 linii europejskich, które zdecydowały się kasować pasażerów nie tylko za same bilety, ale szukają przychodów poza lataniem. Sebastian Mikosz nie ujawnił jakich wpływów spodziewa się z tego tytułu. Powiedział jedynie, że decyzja została podjęta po przeprowadzeniu przez TNS OBOP badań wśród pasażerów, którzy jako swoje oczekiwania na poprawę serwisu wskazali lepszy catering. – Ale rzeczywiście w ramach restrukturyzacji zwiększamy również przychody – powiedział. LOT nie tylko lepszymi, chociaż płatnymi posiłkami, chce zachęcić do latania. Razem z korporacją taksówkową Sawa wprowadził usługę Taxi & Fly i chce po stałej cenie dowozić pasażerów na i z lotniska, umożliwia zamówienie zakupów online i dostarczanie ich na pokład samolotów oraz dostarczy SMS-em informacje o statusie lotu. Na pokładach samolotów będzie można także dopłacić za podwyższenie klasy podróży.

Rekordzista Ryanair

Polski narodowy przewoźnik nie idzie w swoich planach dodatkowego zarabiania na klientach tak daleko, jak np. KLM, który każe sobie dopłacać na lotach długodystansowych np. za fotel przy przejściu awaryjnym, gdzie jest więcej miejsca na nogi. Tylko z tego tytułu holenderska linia odnotowała w ubiegłym roku przychody w wysokości 65 mln euro. Rekordzistą w ściąganiu pieniędzy z pasażerów jest jednak Ryanair, którego przychody ze źródeł „pozabiletowych" wyniosły w ubiegłym roku ponad miliard euro, czyli dwukrotność zysku za 2012 r. Najskuteczniejsze są zaś amerykańskie linie United – dało im to w przeliczeniu 4,1 mld euro.