Ceny paliw to temat boleśnie znajomy tysiącom rodzimych kierowców, przede wszystkim dlatego, że pożera spory fragment domowych budżetów. Warto zatem – patrząc na sprawę „po gospodarsku" – szukać w swojej okolicy najtańszej stacji.
Tu z kolei nawet wstępne rozeznanie może wzbudzić zdumienie. Skąd bowiem w obrębie jednego miasta albo nawet jednej sieci biorą się różnice na poziomie kilkunastu groszy na litrze tego samego paliwa?
W poszukiwaniu wyjaśnienia trzeba pochylić się nad specyfiką każdej placówki z osobna. Mamy tu do czynienia z funkcjonowaniem mikrorynków o zasięgu miejskim, dzielnicowym, a nawet ograniczonych do większego skrzyżowania. Samo zresztą pojęcie mikrorynku funkcjonuje w koncernowej nomenklaturze i z grubsza oznacza obszar, w którym weryfikować można konkurencyjność cen na tablicach informacyjnych.
Rozróżnienie między poszczególnymi stacjami w obrębie dużego miasta najłatwiej da się wytłumaczyć czynnikami logistycznymi – ich położeniem, dynamiką ruchu i specyfiką jej obrotu.
Niektóre obiekty – położne przy wylotach z miast i bardziej uczęszczanych drogach – mogą sobie pozwolić na stosunkowo niską cenę. Ich marża jest znacząco mniejsza, ale z racji większych wolumenów sprzedaży wychodzą one na swoje.