Rok temu , jak przyznaje, powiedziałby jej, żeby w ogóle się nie fatygowała i nie przychodziła do jego salonu. Helfman jest właścicielem River Oaks Chrysler Dodge Jeep Ram, gdzie w tym roku sprzedaż aut wzrosła o 20 proc. Dlaczego teraz postąpił inaczej? Bo, jak przyznaje, klientka ma dobrą prace, przyniosła m.in. opłacony rachunek za telefon i prąd oraz zaoferowała przedpłatę.
Właśnie zbliża się piąta rocznica utrzymywania przez Rezerwę Federalną stóp procentowych na poziomie bliskim zera, a rynek kredytów subprime znowu staje się „pienisty". Tym razem nie w sektorze nieruchomości, lecz w branży motoryzacyjnej. Jest to ściśle związane z rosnącym apetytem inwestorów na obligacje powiązane z bardziej ryzykownymi pożyczkami na zakup aut.
Wprawdzie rosnąca sprzedaż samochodów osobowych stała się jednym z jasnych punktów amerykańskiej gospodarki w coraz większym stopniu jest napędzana przez klientów o niskiej zdolności kredytowej. Takie osoby stanowią już ponad 27 proc. wszystkich kupujących nowe auta na kredyt , co jest najwyższym takim odsetkiem od 2007 r. kiedy to zaczęto gromadzić tego rodzaju statystyki. W ubiegłym roku było 25 proc., zaś w 2008 r. 18 proc.
W tym roku wartość emisji obligacji powiązanych z kredytami samochodowymi podskoczyła ponad dwukrotnie do 17,2 miliarda dolarów w porównaniu z 2010 r., szacuje Harris Trifon, analityk rynku długu w Deutsche Banku. Szczyt (20 mld dolarów) przypadł na rok 2005, ale było to nic w porównaniu ze sprzedanymi wówczas obligacjami powiązanymi z kredytami hipotecznymi o rekordowej wartości 1,2 biliona dolarów.
Tandetne kredyty na zakup domów banki z Wall Street przepakowywały wówczas w obligacje, co było pożywką dla kryzysu finansowego. Doświadczenie wskazuje, że kredyty na zakup aut są bezpieczniejsze, ponieważ aktywa na których bazują mogą być bardziej precyzyjnie wycenione i łatwiejsze do zajęcia ew razie konieczności. Ponadto ludzie dojeżdżający samochodami do pracy spłatę kredytu na ich zakup traktują priorytetowo.