Jeśli dzięki zniesieniu ograniczeń związanych z koronawirusem, a następnie wakacjom polska branża turystyczna zaczyna się odbijać od dna, to sektor zagranicznej turystyki przyjazdowej wciąż tam pozostaje. Podczas gdy w pierwszych ośmiu miesiącach 2019 r. Polskę odwiedziło 16 mln gości z zagranicy, w tym roku nie przyjeżdżają stamtąd ani turyści, ani goście biznesowi. Hotele nastawione na cudzoziemców świecą pustkami, zaplanowane na jesień międzynarodowe spotkania i konferencje są odwoływane. A druga fala pandemii za granicą niweczy nadzieję na poprawę sytuacji.
Czytaj także: Turystyka polska, jak „Titanic”. Szalupy dla nielicznych
Jak podał w środę GUS, w czerwcu liczba zagranicznych turystów nocujących w Polsce zmalała o 88,6 proc. wobec tego samego miesiąca ubiegłego roku. W lipcu – o 68,2 proc. W tym samym czasie liczba korzystających z noclegów turystów krajowych zmniejszyła się odpowiednio o 55,4 i 25,4 proc., a więc spadki w tej grupie gości odwiedzających hotele i pensjonaty były zdecydowanie mniejsze.
W Krakowie sami krajowcy
Według przeprowadzonych na początku września badań Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP) podczas wakacji (w lipcu i sierpniu odbywa się 28 proc. ruchu turystycznego w Polsce) w trzech czwartych hoteli udział cudzoziemców w łącznej liczbie gości spadł poniżej 10 proc. A jeśli jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że odmrożenie połączeń lotniczych pozwoli zmienić te proporcje, to szykujące się kolejne zakazy lotów przekreślają korzystne scenariusze.