Do takich wniosków doszli eksperci IHS Automotive w raporcie opublikowanym przed rozpoczynającymi się targami elektronicznymi w Las Vegas. Z prognozy wynika, że pierwsze samochody bez kierowcy wejdą do sprzedaży na początku przyszłej dekady. Za 20 lat popyt na tego rodzaju pojazdy wzrośnie do 12 milionów rocznie. Z tej liczby siedem milionów mają stanowić auta pozwalające zarówno na jazdę z udziałem kierowcy jak i bez niego. Pozostałe pięć milionów – to w pełni autonomiczne SDC nie wymagające pomocy człowieka, poza zaprogramowaniem trasy, którą ma pojechać auto.
Po roku 2050 roku SDC będą już stanowić ponad połowę wszystkich sprzedawanych na rynku aut. "Wskaźnik wypadków w tej kategorii pojazdów spadnie niemal do zera" – uważa analityk HIS i zarazem współautor raportu Egil Juliussen. Wpłynie to także na ogólny wzrost bezpieczeństwa na drogach, a także na zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza i mniejsze korki.
Główną przeszkodą dla rozwoju samochodów bez kierowcy mają być koszty nowych technologii. Wyposażenie pojazdów w systemy pozwalające na jazdę bez pomocy człowieka i związane z tym zabezpieczenia początkowo kosztować będzie dodatkowo 7-10 tys. dolarów. Dopiero po kilku latach ceny dodatkowego wyposażenia zaczną spadać, aby w 2035 osiągnąć poziom 3000 tys. dolarów. W związku z wyższymi kosztami analitycy HIS Automotive przewidują, że w pierwszej kolejności auta bez kierowcy pojawią się w segmencie pojazdów luksusowych takich firm jak Acura, Mercedes-Benz, Infiniti, Lincoln, Audi czy BMW, tym bardziej, że pojazdy tych marek oferują już radarową kontrolę automatycznego programowania prędkości oraz kontrolę trakcji pozwalającą na utrzymanie pojazdu w paśmie ruchu. Obie te technologie stosowane są w pojazdach SDC.
Oprócz ceny wyzwaniem dla producentów pojazdów bez kierowcy będzie ich zabezpieczenie elektroniczne. Auta SDC muszą być odporne na próby zakłócenia pracy poszczególnych układów przez hakerów, którzy mogą zaatakować bezprzewodowe połączenia między współpracującymi ze sobą układami pojazdu.
Do rozwiązania pozostają także liczne problemy prawne. Obecnie tylko cztery stany USA (Michigan, Kalifornia, Nevada i Floryda) pozwalają na testowanie pojazdów bez kierowcy na drogach publicznych, ale tylko pod warunkiem, że w kabinie znajduje się osoba, która w każdej chwili będzie mogła przejąć kontrolę nad samochodem. Do pełnej swobody przemieszczania się SDC droga jest więc jeszcze bardzo długa. Największym rynkiem dla SDC mają być Stany Zjednoczone, a w następnej kolejności – Chiny i Europa Zachodnia.