W Microsofcie skończył się kilkumiesięczny okres niepewności i poszukiwania nowego szefa spółki. Zmiany nie zapowiadają jednak większych rewolucji.
46-letni Satya Nadella zastąpi Steve'a Ballmera na stanowisku dyrektora wykonawczego spółki. To nie koniec zmian. Prezesem rady dyrektorów Microsoftu przestaje być legendarny współzałożyciel firmy Bill Gates, który będzie odtąd doradcą ds technologicznych. Jego fotel obejmie John Thomson.
Na zmian czekano od lata 2013, kiedy Steve Ballmer zapowiedział swoje odejście po znalezieniu godnego następcy. Przez długi czas specjalna komisja nominacyjna poszukiwała odpowiedniego kandydata. Dopiero jednak kilka dni temu Satya Nadella zaczął być wymieniany w gronie ścisłych faworytów.
Nadella urodził się w Indiach. Po przeprowadzce rodziny do USA studiował na University of Wisconsin w Milwakuee, a następnie zrobił dyplom MBA w szkole biznesu University of Chicago. W Microsofcie kierował działem zajmującym się technologią obsługi wielkich firmowych serwerów. Pracował głównie z wielkimi korporacyjnymi partnerami spółki. W latach 2011-2013 udało mu się zwiększyć przychody Cloud Services o prawie 20 proc. Jest typowym "insiderem" – człowiekiem, który od ponad 20 lat związany jest z firmą. "Wall Street Jounal" w swoim pierwszym komentarzach po ogłoszeniu nominacji widzi w Nadelli raczej człowieka kontynuacji niż rewolucji. Przytacza też opinie niektórych rozczarowanych analityków, którzy liczyli na to, że komitet zajmujący się poszukiwaniem następcy Ballmera wybierze kogoś spoza firmy, kto wniesie do Microsoftu nową wizję rozwoju.
Jednym z największych wyzwań dla Nadelli będzie poszukiwanie nowych źródeł dochodów. Dotychczasowe flagowe produkty – system Windows, pakiet Microsoft Office oraz oprogramowanie serwerów, są powiązane z kurczącym się rynkiem komputerów osobistych. Ostatnio firmie udało się wepchnąć nogę w drzwi prowadzących na rynek tabletów. Nowy produkt Microsoftu – Surface – po kiepskim początku, odnotował dobre wyniki sprzedaży w sezonie świątecznym, aczkolwiek daleko mu jeszcze do tabletów Apple i Samsunga. Ale już rynek smartfonów pozostawia wiele do życzenia. O ile ok. 90 proc. komputerów osobistych na świecie pracuje na systemie Windows, o tyle udział tego oprogramowania na rynku telefonów komórkowych wynosi zaledwie 4 proc.