Maleją obroty w handlu międzynarodowym – wynika z unikatowych danych holenderskiego instytutu statystycznego CPB. Marzec był drugim miesiącem spowolnienia – obroty spadły o 0,8 proc. wobec lutego, gdy zmniejszyły się o 0,7 proc. wobec stycznia. To oznacza, że w całym I kwartale wolumen międzynarodowej wymiany dóbr i usług zwiększył się zaledwie o 2,4 proc., licząc rok do roku. – To znacznie mniej, niż wyniósł w tym okresie wzrost światowego PKB – powiedział „Rz" Ebrahim Rahbari, ekonomista z Citigroup. Stawia to pod znakiem zapytania prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, według których w tym roku handel zwiększy się o 4,3 proc., podczas gdy światowy PKB o 3,6 proc. W przyszłym roku miałoby to być odpowiednio 5,3 i 3,9 proc., co oznaczałoby powrót do przedkryzysowej normalności, gdy międzynarodowa wymiana handlowa rozwijała się mniej więcej dwa razy szybciej niż światowa gospodarka i była głównym motorem jej wzrostu. Tymczasem po gwałtownym załamaniu handlu w 2009 r. i równie silnym odbiciu w kolejnych dwóch latach, w latach 2012–2013, jego obroty zwiększały się w tym samym tempie co globalny PKB.
Przejściowe blokady
Dotychczas zastój w handlu ekonomiści wiązali m.in. z recesją w strefie euro oraz słabością popytu konsumpcyjnego w USA, których import przed kryzysem dynamicznie rósł. To miało się zmienić w tym roku, wraz z poprawą koniunktury po obu stronach Atlantyku.
Dlaczego tak się nie dzieje? – Istnieje wiele czynników, które mogły przejściowo zmniejszyć aktywność w handlu. Przede wszystkim wyjątkowo sroga zima w USA, która popsuła koniunkturę w wielu tamtejszych branżach przy łagodnej zimie w Europie, co z kolei zmniejszyło wolumen handlu energią – tłumaczy Rahbari. – Na to się jeszcze nałożyły napięcia między Ukrainą a Rosją, które uderzyły w ich wzajemną wymianę handlową, ale mogły też znaleźć odzwierciedlenie w danych ogólnoświatowych – uważa Rahbari. Andrew Kenningham, ekonomista ds. globalnych w firmie Capital Economics, dodaje jeszcze zmiany przepisów w Chinach, które miały zniechęcić spółki do raportowania fikcyjnych transakcji handlowych w celu obejścia ograniczeń w wymienialności juana. To zaciążyło, przynajmniej na papierze, na dynamice chińskiego eksportu.
O tym, że spowolnienie w handlu jest przejściowe, przekonany jest też Andrzej Puta, dyrektor departamentu finansowania handlu i zarządzania należnościami w polskim oddziale banku HSBC. – Zmieniają się strategie krajów, jeżeli chodzi o model rozwoju gospodarczego. Np. Chiny przestawiają się z wzrostu gospodarczego napędzanego eksportem na wzrost napędzany konsumpcją krajową. Możliwe jest, że w efekcie zwiększy się import do Państwa Środka, ale na to trzeba będzie poczekać – tłumaczy. – W dłuższej perspektywie handel międzynarodowy pozostanie ważną siłą napędową wzrostu gospodarczego, długoterminowe fundamenty nie uległy bowiem zmianie. Liczba ludności na świecie będzie rosła, co będzie napędzało popyt na dobra konsumpcyjne i inwestycyjne, wpływając na intensyfikację wymiany handlowej – wskazuje. I przypomina, że Światowa Organizacja Handlu w kwietniu podwyższyła prognozę wzrostu wolumenu handlu światowego w tym roku z 4,5 do 4,7 proc.
Zmierzch offshoringu
Nie brak jednak głosów, że do rozczarowującej koniunktury w handlu firmy powinny się przyzwyczaić. – Globalizacja punkt kulminacyjny ma już za sobą. Nie będzie postępowała w takim tempie, jak od początku lat 90. do 2008 r. – wskazuje Sara Johnson, ekonomistka z IHS Global Insight. – Dane za I kwartał wyolbrzymiły spowolnienie w wymianie handlowej i spodziewałbym się, że nabierze ona rozmachu w pozostałych kwartałach 2014 r. Mimo to z powodów strukturalnych rozwój handlu będzie niewątpliwie wolniejszy niż przed kryzysem – przyznaje Rahbari.