Do zmiany dochodzi po wejściu w życie od 2011 r. umowy Unii z Koreą o wolnym handlu, która zniosła cło na pojazdy z Europy, a ponadto wśród samych Koreańczyków nastąpiła zmiana podejścia: przestali niszczyć samochody sprowadzane kierując się złym poczuciem patriotyzmu.
Dziesięć lat temu pojazdy z importu stanowiły 3 proc. rynku w Korei, obecnie jest to rekordowe 14 proc. Na firmy z Niemiec przypada 71 proc. samochodów zagranicznych sprzedanych w tym roku, przodują luksusowe BMW i Mercedes-Benz.
- W przeszłości Korea zostawała w tyle i musiała szybko nadrobić dystans, więc trzeba było zapewnić zyski krajowym firmom - tłumaczy Park Hyun-suk, biznesman po 40-tce, który mieszka w szykownej dzielnicy Seulu, Gangnam i jeździ mercedesem klasy E. - Nie są to już małe firmy i nie trzeba ich wspierać. Teraz chcemy mieć wolny wybór.
Wartość importu z Europy wzrosła po 9 miesiącach o 60 proc. do 4,6 mld dolarów, podczas gdy eksportu wyniosła 4 4 mld - wynika z danych urzędu celnego.
- Siłą napędową w imporcie samochodów były wersje z silnikami Diesla, marki luksusowe i młodzi klienci w wieku około 30 lat - wyjaśnia przedstawiciel zrzeszenia importerów, Yoon Dae-sung, który spodziewa się dalszego wzrostu napędzanego popytem na masowe pojazdy, nie niemieckie.