Umowa akcjonariuszy Shtokman Development AG, gdzie Gazprom miał 51 proc., Total - 25 proc. a norweski Statoil - 24 proc., wygasła latem 2012 r. Wobec niechęci Gazpromu do kontynuowania projektu (pracowała już jedna platforma), Norwegowie wycofali się ze spółki spisując z tego tytułu straty 335 mln dol.

Total swoje straty podliczył na 350 mln dol. Sam Gazprom w marcu podał, że Sztokman przyniósł mu straty 22,3 mld rubli (dziś to 410 mln dol.), podała gazeta Wiedomosti. Francuzi zapewniają, że jak tylko Rosjanie wrócą to wydobycia ze Sztokmanu, to będą pierwsi u ich boku. Jednak odmrożenie projektu Gazprom planuje nie wcześniej niż w 2020 r.

Złoże na Morzu Barentsa zostało odkryte w 1988 r. Można z niego wydobywać 70 mld m3 gazu rocznie czyli 12 proc. całego rosyjskiego wydobycia. W planach była budowa zakładów LNG pod Murmańskiem i eksport gazu do USA, ale plan nie wypalił, bo w Ameryce pojawił się tańszy gaz łupkowy.

W 2014 r. Total zaproponował Gazpromowi nowe technologie, które odkurzyłyby projekt. Jednak sankcje spowodowały wstrzymanie się Francuzów z ofertami. Zdaniem rosyjskich analityków, to właśnie sankcje i tania ropa hamują wydobycie z Morza Barentsa. Przy wysokich kosztach związanuc z klimatem i położeniem złoża, wydobycie będzie opłacalne przy cenie gazu 460 dol./1000 m3. Teraz jest on o ponad 100 dol. tańszy.