Poczta gasi pożar benzyną. Listonosze rzucą torbami?

Gdy tysiące pracowników państwowej spółki zarabiają pensję minimalną i walczą o podwyżkę, zarząd szykuje sowite premie dla kadry menedżerskiej. Nic dziwnego, że wkrótce może dojść do strajku.

Aktualizacja: 05.09.2023 06:10 Publikacja: 05.09.2023 03:00

Poczta gasi pożar benzyną. Listonosze rzucą torbami?

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Poczta Polska (PP) znajduje się w fatalnej kondycji finansowej. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, po siedmiu miesiącach br. firma wygenerować miała aż około 400 mln zł straty. Związkowcy alarmują, iż do końca roku państwowa spółka nie ma szans wygrzebać się z tego dołka, a jedynie raczej pogłębi ujemny wynik. To efekt gwałtownie kurczącego się popytu na usługi listowe, przespanych szans na ekspansję na rynku paczek, a także braku rąk do pracy.

W biurze prasowym Poczty nie potwierdzają informacji o rekordowych stratach, ale też im nie zaprzeczają. - Upubliczniamy wyniki finansowe wyłącznie w ujęciu rocznym - usłyszeliśmy w centrali.

Tymczasem zatrudnienie w firmie spada. Zarząd PP prowadzi politykę cięcia miejsc pracy (wydano nawet zarządzenie, by do końca roku nie prowadzić rekrutacji). Jednocześnie operator boryka się z deficytem na tzw. stanowiskach eksploatacyjnych w regionach sieci. A to poważne zagrożenie dla ciągłości i jakości świadczonych usług. Jakby tego było mało, władzom Poczty w oczy zagląda teraz widmo strajku. Wiele wskazuje na to, że listonosze mogą rzucić torbami jeszcze przed wyborami.

Czytaj więcej

Poczcie Polskiej znów pali się grunt pod nogami. Pocztowcy chcą więcej

Ultimatum związkowców

Pracownikom chodzi o pieniądze. Jak pisaliśmy w sierpniu, aż 26 związków zawodowych domaga się podwyżki rzędu 800 zł miesięcznie. Do żądań dołączyła również "Solidarność", przebijając stawkę – postuluje wzrosty wynagrodzenia o 1 tys. zł. Teraz, jak ustaliliśmy, do "wojny" z pracodawcą dołącza druga największa organizacja w firmie - Związek Zawodowy Pracowników Poczty (ZZPP). Również chce wzrostu wynagrodzeń zasadniczych dla pracowników PP, objętych Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy, ale już o 1 tys. zł brutto na etat, - i to od października.

Związkowcy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że zdają sobie sprawę z niezwykle trudnej sytuacji finansowej państwowej spółki, ale nie zamierzają odpuszczać. Wskazują, że dziś 70 proc. z ponad 60 tys. pracowników Poczty zarabia pensję minimalną. Stąd Wolny Związek Zawodowy Pracowników Poczty (WZZPP)zwrócił się do zarządu PP o natychmiastowe ustalenie najniższego wynagrodzenia w firmie powyżej ustawowego minimum, a także o waloryzację wynagrodzeń (do 31 marca każdego roku) o poziom inflacji za poprzedni rok (nie mniejszej niż 5 proc.). Rozmowy zakończyły się jednak szybko, podpisaniem protokołu rozbieżności. Państwowy operator nie ukrywa, iż nie ma pieniędzy na podwyżki, które mogłyby rocznie kosztować ok. 600 mln zł.

Związkowcy stawiają jednak sprawę na ostrzu noża. "Niespełnienie naszego żądania w terminie 14 dni będzie równoznaczne z wejściem Związku w spór zbiorowy z pracodawcą" - czytamy w oświadczeniu ZZPP. Sławomir Redmer, przewodniczący ZZPP, nie owija w bawełnę i grozi nawet strajkiem. Straszy nim również Piotr Saugut, szef NSZZ Listonoszy PP (jeden z przedstawicieli Wspólnej Reprezentacji Związkowej, zrzeszającej aż 26 organizacji). Do PP wszedł już mediator, ale rozmowy nie przyniosły skutku. - Daliśmy czas pracodawcy do końca tygodnia - mówi Piotr Moniuszko, przewodniczący WZZP.

Jego zdaniem, jeśli nie uda się porozumieć z zarządem, możliwe są tylko dwa scenariusze, oba "czarne": referendum strajkowe lub arbitraż.

Czytaj więcej

Koncept aliansu Orlenu z Pocztą miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami

Premie dla wybrańców

PP, mówiąc "nie", pracownikom z najniższym wynagrodzeniem jednocześnie zamierza wypłacić kadrze menedżerskiej premie za realizację... 60 proc. zadań - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Dyrektorom i ich zastępcom przysługuje to świadczenie, o ile zrealizują wyznaczone cele właśnie na co najmniej takim poziomie. W ub. r. kosztowało to firmę 3,8 mln zł. Ile dostaną w br.? W centrali PP nie podają. - Wszystkie zobowiązania spółki regulowane były, są i będą terminowo. Świadczenia pieniężne wypłacane są pracownikom zgodnie z zasadami zapisanymi w obowiązujących od lat aktach prawnych - wyjaśniają w biurze prasowym Poczty.

Nie wiadomo, czy premie mieliby dostać też członkowie zarządu. PP nie odpowiedziała na nasze pytanie, wskazując jedynie, iż w br. nie otrzymali oni "żadnego dodatkowego wynagrodzenia".

Władze państwowej firmy z pewnością będą chciały w jakiś sposób załagodzić spór z pracownikami, choć nie mają argumentów. - W odniesieniu do możliwych zmian w wynagrodzeniach naszych pracowników pozostajemy w stałym kontakcie z partnerami społecznymi. Aktualnie trwają spotkania i rozmowy pomiędzy pracodawcą i przedstawicielami związków zawodowych - podkreślają w centrali operatora.

Jak informowaliśmy jako pierwsi, na biurku w Ministerstwie Aktywów Państwowych jest pewien scenariusz, który miałby potencjalnie uzdrowić Pocztę - chodzi o podzielenie molocha. W resorcie analizowany jest projekt, który zakłada, iż segment związany z intratnym rynkiem KEP (kurier, ekspres, paczka) zostałby wydzielony do osobnej spółki. Ta miałaby trafić pod egidę paliwowego koncernu kierowanego przez Daniela Obajtka. Orlen stworzyłby w ten sposób dużego gracza na rynku paczek. W tym układzie usługi publiczne (listy, e-administracja) zostałyby w Poczcie, a ta mogłaby zostać przekształcona w Państwowe Przedsiębiorstwo Użyteczności Publicznej, jak to było niemal dwie dekady temu. Dzięki temu jej nierentowną działalność można byłoby w przyszłości dotować z budżetu państwa.

Poczta zwija sieć, tnie zatrudnienie i generuje straty

Według zapowiedzi przedstawicieli rządu Poczta Polska (PP) miała rosnąć w siłę, m.in. poprzez ekspansję na rynku paczek oraz rozbudowę sieci placówek. Podsumowanie ośmiu lat rządów PiS jednak przeczy tej wizji. W tym czasie kolejne zarządy narodowego operatora pocztowego nieskutecznie walczyły z odwróceniem negatywnego trendu na rynku listów i próbowały rzucić wyzwanie graczom branży kurierskiej. Efekt? Okres od 2015 do 2022 r. operator skończył z blisko 88 mln zł straty. Choć, gdyby nie nadzwyczajne, rekordowe zyski z 2021 r. (rok wcześniej firma miała 119 mln zł straty), które związkowcy łączą z dokapitalizowaniem spółki przez Skarb Państwa kwotą 190 mln zł i sprzedażą pocztowych gruntów, wynik z pewnością byłby jeszcze gorszy. Warto dodać przy tym, iż PiS zarzucał poprzednim rządom zwijanie sieci i cięcia zatrudnienia. Należy jednak odnotować, że to właśnie w ostatniej dekadzie spółka zredukowała miejsca pracy o 25 tys. etatów (ubyło 27 proc. pracowników). W porównaniu z 2012 r. z sieci wypadło też 839 placówek, a to oznacza, że z mapy zniknął w sumie co dziesiąty urząd pocztowy. ∑

Poczta Polska (PP) znajduje się w fatalnej kondycji finansowej. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, po siedmiu miesiącach br. firma wygenerować miała aż około 400 mln zł straty. Związkowcy alarmują, iż do końca roku państwowa spółka nie ma szans wygrzebać się z tego dołka, a jedynie raczej pogłębi ujemny wynik. To efekt gwałtownie kurczącego się popytu na usługi listowe, przespanych szans na ekspansję na rynku paczek, a także braku rąk do pracy.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Prezes Poczty Polskiej: To stan śmierci klinicznej, ale pracownicy nie rozumieją
Materiał partnera
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?
Biznes
Kina wracają do formy. Repertuar im to utrudni. „Garfield” nie wystarczy
Materiał partnera
CERT Orange Polska: internauci korzystają z naszej wiedzy
Biznes
Więcej firm zmierzy się z raportami ESG