Andy Bond: Pepco nie jest w najmniejszym stopniu zagrożone upadłością

Kłopoty naszego właściciela, czyli Steinhoff International, nie mają na nas wpływu. Kontrolują nas dawni wierzyciele holdingu. Ich celem jest rozłożona w czasie sprzedaż udziałów – mówi Andy Bond, szef rady dyrektorów Pepco Group.

Publikacja: 22.08.2023 03:00

Andy Bond: Pepco nie jest w najmniejszym stopniu zagrożone upadłością

Foto: mat. pras.

Od kilku tygodni media huczą o problemach właściciela Pepco Group, czyli holdingu Steinhoff International, do którego należy 72 proc. akcji spółki notowanej na GPW. Co ta informacja oznacza dla polskich klientów?

Przede wszystkim informacje dotyczące Steinfhoff International to nie jest nowość. Kłopoty holdingu były znane już kilka lat temu. Steinhoff International miał uzgodnione z wierzycielami terminy zawieszenia spłat kredytów do 2023 r. Grupa nie była w stanie spłacić swojego zadłużenia, a Steinhoff ogłosił, że przeprowadzi restrukturyzację firmy, aby uregulować swoje długi. Restrukturyzacja ta miała na celu między innymi przedłużenie terminu spłaty zadłużenia grupy do połowy 2026 r. Uzgodniono, że Steinhoff zostanie wycofany z giełd we Frankfurcie i Johannesburgu. Obecnie firma podlega nienotowanemu na giełdzie podmiotowi o nazwie New Topco. Po przedłużeniu terminu zapadalności długu aktywa samego podmiotu Steinhoff zostaną zlikwidowane, zaś aktywa w ramach grupy Steinhoff zostaną sprzedane, a wpływy zostaną przeznaczone na spłatę wierzycieli Steinhoffa.

Wszystkie te sprawy są niczym więcej niż prawnymi regułami procesu restrukturyzacji prowadzonego tak, aby umożliwić przedłużenie układu Steinhoffa z wierzycielami do połowy 2026 r. Struktura prawna i struktura finansowa od chwili rozpoczęcia działalności przez Pepco odgradza Pepco Group od sytuacji Steinhoffa. Zatem wydarzenia, które dzieją się powyżej nas, mają zerowy wpływ na działalność naszego biznesu.

Nie ma zatem mowy o wpływie Steinhoff International na Grupę Pepco?

Absolutnie nie. Odniosę się przy tym również do naszych ostatnich komunikatów. Przeprowadziliśmy niedawno emisję obligacji, przy okazji której trzy największe na świecie agencje ratingowe dokonały gruntownej analizy due diligence naszej działalności i przyznały nam ocenę ryzyka kredytowego, która jest całkowicie spójna z innymi firmami naszej wielkości i potwierdza, że nie ma żadnego ryzyka wynikającego z relacji z holdingiem.

Kto zatem jest teraz prawdziwym właścicielem Pepco Group? Oczywiście firma jest na giełdzie, ale kto ją kontroluje?

Na dzień dzisiejszy odpowiedź jest taka, że cały pakiet kontrolny Pepco, czyli 72 proc. udziałów, nie jest już powiązany ze Steinhoffem. Obecnie właścicielami podmiotu kontrolującego większościowy pakiet Pepco Group są wierzyciele dawnego Steinhoffa. Są to zatem globalne instytucje finansowe, dziesiątki funduszy inwestycyjnych z całego świata.

Także banki i inne podmioty finansowe?

Tak, znane globalne marki banków i funduszy inwestycyjnych.

A co z ryzykiem, że podczas tego procesu właściciele Steinhoffa sprzedadzą wszystkie udziały w Pepco Group?

Udziały w Pepco Group będące uprzednio własnością Steinhoff International zostaną sprzedane, to nie jest żadna tajemnica. Celem nowych właścicieli jest rozłożona w czasie sprzedaż akcji Pepco Group, po to, by spłacić wierzycieli. Oczywiście sprzedaż nastąpi w sposób ustrukturyzowany i przejrzysty dla rynku.

Czy proces ten nastąpi jeszcze w tym roku, czy raczej w przyszłym roku lub za kilka lat?

Cóż, na początku tego roku właściciele sprzedali pakiet ok. 7 proc. naszych akcji. Więc to będzie decyzja właścicieli, kiedy to nastąpi. Ale można się spodziewać, że będzie to w ciągu najbliższych lat.

Co z sytuacją w Pepco? Oczywiście, najbardziej interesuje mnie Polska, ale także inne kraje. Czy zdjęcie z giełdy Steinhoff International ma jakikolwiek wpływ na sytuację firmy, liczbę klientów, przychody?

Wszyscy jesteśmy konsumentami i podobnie oceniamy obecną rzeczywistość gospodarczą, związaną choćby z wysoką inflacją, którą odczuwamy. Jednak jako firma cały czas zwiększamy udział w Polsce oraz na innych naszych rynkach europejskich. Dla konsumentów to ciężkie czasy i to również trudny czas dla prowadzenia biznesu w handlu detalicznym w dowolnym miejscu na świecie. Ale my radzimy sobie dobrze i jak mówię, nadal rośniemy. Choć muszę przyznać, że gdy media wprowadzają czytelników w błąd, myląc kłopoty właściciela z Pepco Group, robi się zamieszanie, więc warto to wyjaśnić.

Czy obecna sytuacja związana z rosnącymi cenami, ze znaczną inflacją w Polsce i innych krajach jest dla firmy dobra? Okresy wyzwań to najlepszy czas dla dyskontów – od spożywczych po inne segmenty.

Cóż. Tak, zgadzam się. Jak mówiłem, każdy z nas jest konsumentem, ma rodziny, znajomych i nikt z nich nie powie, by znacząca, utrzymująca się dłuższy czas inflacja w jakikolwiek sposób była dobra, ale z pewnością każdy, kto oferuje konsumentom niskie ceny w takim czasie, będzie miał się dobrze. Otoczenie gospodarcze jest korzystne dla sprzedawców dyskontowych, zgadzam się z tym.

A czy plany ekspansji wciąż są realizowane zgodnie z założeniami?

Rozwijamy się w Polsce, przede wszystkim za sprawą coraz większej liczby sklepów. Mamy tutaj obecnie 1200 sklepów, ale nadal widzimy możliwości dalszego wzrostu. Jak zapewne widać, przebudowujemy także wszystkie nasze starsze sklepy w Polsce, aby wyglądały bardziej nowocześnie. To dotyczy także placówek poza Polską, rozwijamy się bardzo dobrze i zgodnie z planem. W tym roku otworzymy więcej sklepów niż kiedykolwiek wcześniej i myślę, że przed nami są do wykorzystania szczególnie duże możliwości zarówno w Europie Zachodniej, jak i w Europie Wschodniej. Planujemy niebawem wejść na kolejny rynek, do Bośni i Hercegowiny. Zatem jesteśmy firmą bardzo zorientowaną na ekspansję. I będziemy nadal bardzo szybko rosnąć w ciągu najbliższych kilku lat. Jestem tego pewien.

Jak wygląda sytuacja z e-commerce? W ubiegłym roku firma ogłosiła partnerski, testowy projekt rozpoczęcia handlu online, jednak został on zamknięty. To nie jest dla was interesujący obszar rynku?

Jestem związany z tym biznesem od 2012 r. i w tym czasie wielokrotnie zadawano mi pytanie o e-commerce. Trzeba zacząć od spojrzenia z konsumenckiego punktu widzenia. Średnia wartość koszyka zakupowego w naszych sklepach to 8–10 euro, ta kwota jest podobna praktycznie w całej Europie. Jednocześnie we wszystkich krajach dostawa do domu kosztuje 3–4 euro. Byłby to wydatek trudny do zaakceptowania przez klientów, trudny także do poniesienia przez firmę. Oczywiście widzimy rozwój tego rynku i chcieliśmy sprawdzić, czy jest tam klient, który jest gotów wydawać więcej i inaczej komponować koszyk zakupowy. Dlatego podjęliśmy tę próbę, ale umocniła ona nasze przekonanie co do naszych wcześniejszych ocen. Znacznie lepsze efekty osiągniemy, inwestując te pieniądze w niskie ceny i budowę kolejnych sklepów.

Czy ta wartość koszyka zmienia się teraz z powodu inflacji? Jaki jest wzrost cen w waszych sklepach?

Nieco podnieśliśmy ceny, ale – jak wielokrotnie zapowiadaliśmy – inwestujemy naprawdę dużo, by walczyć ze wzrostem cen i utrzymać je na jak najniższym poziomie. Spore oszczędności notujemy na ograniczeniu kosztów własnych. Innymi słowy, nie przenieśliśmy wszystkich naszych kosztów na naszych klientów. W efekcie nasza przewaga cenowa nad konkurencją faktycznie wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat. Pozostajemy firmą z najniższymi cenami na wszystkich rynkach, na których działamy. I będziemy kontynuować tę strategię, by klienci byli pewni, że w naszych sklepach zastaną właśnie najlepszą cenę. Korzystamy także z pozytywnych zmian pewnych kosztów, w tym towarów oraz frachtu, co może poprawić naszą marżę.

Słowo „promocja” jest teraz chyba najpopularniejszym słowem nie tylko w języku polskim, ale także wielu innych. Wszyscy na nie polują i na ich podstawie decydują, gdzie robić zakupy. Z drugiej strony mamy unijną dyrektywę Omnibus, która sprawia, że nie tak łatwo teraz wprowadzić nową promocję, na pewno trudniej niż przed wejściem tej dyrektywy w życie. Czy Pepco Group widzi wpływ tego europejskiego prawa na swoją działalność? Nie jesteśmy detalistą opierającym się na promocjach, nasza cała idea jako tzw. value retailera opiera się na tym, by pierwsza cena była tą właściwą dla obu stron. Tak działamy, choć wyjątkiem mogą być towary sezonowe, które czasem na koniec okresu ich sprzedaży mogą mieć dodatkowo obniżoną cenę, jeśli okazało się, że zamówiliśmy ich za dużo. Ale generalnie nie robimy wielu promocji, bo naszą filozofią sprzedaży są stale niskie ceny.

Czy macie plany rozszerzenia swojej oferty? Mam na myśli na przykład wprowadzenie nowych kategorii produktów.

Tak, cały czas się rozwijamy i mamy takie plany, próbujemy nowych pomysłów i nowych marek, wsłuchując się również w opinie klientów. Np. ostatnio do oferty odzieżowej wprowadziliśmy nowe marki produktów dżinsowych. Rozszerzamy także ofertę o nowe kategorie, takie jak np. małe AGD. Jednak jakkolwiek możemy wprowadzać kolejne nowe kategorie i marki, to charakter naszych sklepów nie ulegnie gruntownej zmianie. Cały czas będziemy przede wszystkim sklepami z odzieżą i produktami codziennego użytku.

CV

Andy Bond ma wieloletnie doświadczenie w branży detalicznej, zwłaszcza w jej segmencie dyskontowym. Przewodniczący rady dyrektorów Pepco Group, był dyrektorem generalnym grupy do stycznia 2022 r. Przygotował ofertę publiczną Pepco Group i jej wprowadzenia na GPW w Warszawie. W latach 2005–2010 był prezesem firmy Asda, jednej z największych brytyjskich sieci supermarketów, zaś od 2011 r. – przewodniczącym rady dyrektorów tej spółki. Zanim trafił do Asdy, był dyrektorem ds. marketingu korporacyjnego i dyrektorem zarządzającym George Clothing. ∑

Od kilku tygodni media huczą o problemach właściciela Pepco Group, czyli holdingu Steinhoff International, do którego należy 72 proc. akcji spółki notowanej na GPW. Co ta informacja oznacza dla polskich klientów?

Przede wszystkim informacje dotyczące Steinfhoff International to nie jest nowość. Kłopoty holdingu były znane już kilka lat temu. Steinhoff International miał uzgodnione z wierzycielami terminy zawieszenia spłat kredytów do 2023 r. Grupa nie była w stanie spłacić swojego zadłużenia, a Steinhoff ogłosił, że przeprowadzi restrukturyzację firmy, aby uregulować swoje długi. Restrukturyzacja ta miała na celu między innymi przedłużenie terminu spłaty zadłużenia grupy do połowy 2026 r. Uzgodniono, że Steinhoff zostanie wycofany z giełd we Frankfurcie i Johannesburgu. Obecnie firma podlega nienotowanemu na giełdzie podmiotowi o nazwie New Topco. Po przedłużeniu terminu zapadalności długu aktywa samego podmiotu Steinhoff zostaną zlikwidowane, zaś aktywa w ramach grupy Steinhoff zostaną sprzedane, a wpływy zostaną przeznaczone na spłatę wierzycieli Steinhoffa.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Jeden diament odmieni los zadłużonego mieszkańca Indii
Biznes
Unikalna kolekcja autografów sprzedana za 78 tys. funtów. Najdroższy Mao Zedong
Biznes
Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości
Biznes
Wymiany aktywami nie będzie. Bruksela zabrania transakcji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Biznes
Bernard Arnault stracił w 2024 r. więcej niż jakikolwiek miliarder