Robotowi przydaje się też precyzyjna analiza powierzchni do sprzątnięcia, nie może być na niej niedostępnych miejsc i rozrzuconych przedmiotów. Maszynę sprzątającą, która jest sumienna, nie męczy się i nie narzeka musi nadal koniecznie nadzorować człowiek - profesjonalnie przygotowany operator. Podobnie jak człowiek, także robot, potrzebuje przerw na regenerację, ładowanie energii i serwis.
Prezes Chodacz zauważa, że wejście robotów na scenę usług porządkowych już zaczęło zmieniać postrzeganie zawodu sprzątacza – pracownika fizycznego spychanego od wieków w dolne strefy rankingów zawodowego prestiżu. - Dziś do obsługi robotów rekrutujemy młodych, obeznanych z komputerami i szybko poszerzających kompetencje ludzi – mówi szef Seris Konsalnet Cleaning. Prezes Chodacz nie musi dodawać, że nie jest łatwo pozyskać takich kadr na rynku. Gaża operatora na dzisiejszym rynku pracownika musi być odpowiednia, to oczywiste.
Pandemia i szacunek
Menedżerowie Seris Konsalnet twierdzą, że od czasu pandemii branża „porządkowa” w społecznym odbiorze wyraźnie zyskała na prestiżu. Wkroczenie robotów do świata usług tylko tę tendencję wzmocniło.
Nagle okazało się, że w zmaganiach z podstępnym wirusem utrzymanie czystości staje się ważnym elementem bezpieczeństwa. A w forpoczcie zmian w podejściu do sprzątaczy są przedsiębiorcy i poważny biznes. Do tego momentu rzadko kto na liście pilnych firmowych wydatków umieszczał sprzątanie i zwykle w pierwszej kolejności cięto je, gdy trzeba było szukać oszczędności.
– Od dwóch, trzech lat mamy w tej kwestii znaczącą zmianę – mówi szef SKC. Do przedsiębiorców dotarło, że bez dobrze zorganizowanego zewnętrznego serwisu sprzątającego nie tylko z covidowymi wyzwaniami sobie nie poradzą. To dlatego utrzymanie czystości w centrach logistycznych, sieciach handlowych, bankach czy w wielkich przedsiębiorstwach przemysłowych jest teraz istotnym elementem korporacyjnych strategii.