Około 308 ton CO2 wyemitowano w trakcie przelotów członków niemieckiego rządu i urzędników na światowy szczyt klimatyczny COP27 w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk i z powrotem. Takie wyliczenia podało niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w odpowiedzi na interpelację byłej posłanki AfD Joany Cotar. Do treści odpowiedzi dotarła agencja DPA.
Konferencja klimatyczna COP27 odbywała się od 6 do 18 listopada. jak podaje MSZ, obliczona wielkość emisji obejmuje wszystkie loty, które odbyły się w tym okresie w związku z udziałem członków rządu w konferencji. Chodzi zarówno o loty trzech maszyn floty rządowej, jak również przeloty ministrów i ich współpracowników samolotami rejsowymi. Wyliczenia uwzględniają także emisje, które powstały wskutek wykonywania dalszych przelotów do innych krajów, np. w celu zaparkowania maszyny.
„Absurd i marnotrawstwo”
Samolotami rządowymi do Egiptu udali się kanclerz Olaf Scholz, szefowa dyplomacji Annalena Baerbock oraz minister rozwoju Svenja Schulze wraz ze współpracownikami. Pozostali przedstawiciele niemieckiego rządu podróżowali na COP27 maszynami rejsowymi.
Czytaj więcej
Wydatkowanie pieniędzy z programów zwiększających efektywność energetyczną i własną produkcję prądu idzie jak po grudzie.
MSZ podkreśla też, że „wszystkie emisje CO2 wytworzone w związku z podróżami służbowymi członków rządu” są kompensowane za pośrednictwem Federalnego Urzędu ds. Środowiska. Taką politykę niemiecki rząd stosuje od 2014 roku; na przykład za 2020 rok niemiecki rząd zrekompensował emisję 175 tysięcy ton CO2 w związku z podróżami służbowymi.