Amazon otworzył w Warszawie tzw. chmurową strefę. Chodzi o infrastrukturę AWS (Amazon Web Services), która umożliwia użytkownikom końcowym korzystanie z rozwiązań chmurowych oraz hybrydowych z bardzo niskimi czasami opóźnień, liczonymi nawet w milisekundach. Nowa usługa dla wymagających biznesów dostępna jest na razie w stolicy.
Tzw. strefy lokalne AWS to rodzaj infrastruktury, w którym usługi, jak np. moce obliczeniowe, pamięć masowa czy bazy danych, znajdują się bliżej lokalnych klientów, umożliwiając wdrażanie aplikacji, które wymagają jak najmniejszych opóźnień. Strefa w Warszawie, po jej otwarciu, dołącza do 21 innych stref na świecie. 17 działa w samych Stanach Zjednoczonych. Wraz z Polską nowa usługa AWS rusza też w 26 innych lokalizacjach, w tym m.in. w takich krajach jak Portugalia, Austria, Belgia, Niemcy, Finlandia czy Grecja.
Eksperci tłumaczą, że lokalizacja infrastruktury chmurowej ma znaczenie w przypadku aplikacji, które wymagają opóźnień, liczonych w pojedynczych milisekundach, ale także sytuacji, gdy dane – ze względów regulacyjnych – muszą pozostać w określonych granicach geograficznych.
W AWS wskazują, że posiadanie lokalnych stref w pobliżu dużych skupisk ludzi pozwala na osiągnięcie niskich opóźnień np. w grach online, realizacji transmisji strumieniowej na żywo czy korzystania z rzeczywistości rozszerzonej i wirtualnej. Strefa lokalna może także pomóc klientom działającym w sektorach regulowanych, takich jak opieka zdrowotna, usługi finansowe czy sektor publiczny. – Uruchomienie nowej strefy lokalnej AWS w Warszawie przybliża chmurę do klientów. Mogą oni wdrażać obciążenia wrażliwe na opóźnienia, upraszczać migracje do chmury hybrydowej, a w niektórych przypadkach spełniać lokalne wymogi dotyczące rezydencji danych – komentuje Przemysław Szuder, dyrektor generalny AWS w Europie Środkowo-Wschodniej.
W Polsce po nowe rozwiązanie sięgnęło już kilka firm, w tym m.in. producent gier People Can Fly (PCF) czy uważany za polskiego jednorożca startup Docplanner (ZnanyLekarz). W People Can Fly (studio stoi za takimi tytułami, jak „Painkiller” czy „Bulletstorm”) tłumaczą, że tworzenie gier w dobie jakości obrazu 4K wymaga zaawansowanych technologii i bardzo niskich opóźnień. – Jest to też kluczowe dla efektywności w przypadku pracy zdalnej – podkreśla Grzegorz Janicki, szef działu IT w studiu PCF.