Linie lotnicze tną połączenia, a kolejki coraz dłuższe

Linie tną siatki połączeń, bo lotniska nakazują im zmniejszenie operacji. Ale i tak kolejki do odpraw są coraz dłuższe. Tylko czartery jakoś sobie dają radę.

Publikacja: 07.07.2022 21:00

Linie lotnicze tną połączenia, a kolejki coraz dłuższe

Foto: Bloomberg

Nie ma dnia, żeby któraś z europejskich linii lotniczych nie odwołała połączenia. Loty opóźnione z różnych przyczyn możemy liczyć w setkach. Tylko na podstawie oficjalnych komunikatów widać, że w lipcu europejskie linie lotnicze zawiodą – nie zawsze ze swojej winy – znacznie ponad milion pasażerów, których loty zostaną odwołane. Po monitorach na lotniskach widać, że tych zawiedzionych jest i będzie znacznie więcej. Sytuacja ma szansę poprawić się dopiero pod koniec lata.

Lotnictwo to branża działająca na zasadzie naczyń połączonych. Wydawało się, że skoro w Polsce ruch pasażerski będzie mniejszy z powodu wojny w Ukrainie, to chaos w zachodnich portach będzie słabo odczuwalny u nas. Tak jednak się nie stało.

Lepiej w portach regionalnych

Z jednej strony widać, że Polacy chcą podróżować. Pokazują to chociażby wyniki warszawskiego Lotniska Chopina, gdzie w czerwcu odprawiło się 1,57 mln pasażerów, tylko o 12 proc. mniej niż w rekordowym 2019 roku.

Czytaj więcej

British Airways anuluje kolejnych 10 tysięcy lotów. "Lepiej teraz niż później"

Problem jest jednak z rejsami odwołanymi i opóźnionymi. Ale akurat tutaj doskonale widać, że procentowo w Warszawie tych, które nie przylecą o czasie albo wcale, jest tyle samo, co np. w Barcelonie. Lepsza sytuacja jest na polskich ważnych lotniskach regionalnych: w Krakowie, Modlinie, Katowicach czy Gdańsku. Tam praktycznie nie ma ruchu przesiadkowego, więc ryzyko opóźnień i lotów odwołanych jest mniejsze.

– PLL LOT, aby ograniczyć ryzyka operacyjne w szczycie sezonu letniego, podjęły decyzję o zmianach w letniej siatce połączeń. Odwołania lotów dotyczą wybranych połączeń „nocujących” do Amsterdamu, Mediolanu, Hamburga, Göteborga i Lublina w okresie od 18 lipca do końca sierpnia – mówi „Rzeczpospolitej” Paulina Soboniak z biura prasowego przewoźnika. – W związku z remontem na krakowskim lotnisku oraz ograniczeniami operacyjnymi lotniska w Tel-Awiwie – rejsy z Krakowa do Tel-Awiwu zostają zmienione z wieczornych na poranne – dodaje.

Biuro podróży Itaka rozwiązało problemy z koniecznością odwołania niektórych lotów, podpisując umowę z ukraińskim przewoźnikiem Ukraine International Airlines, który postawi jeden ze swoich Boeingów 737-900 na lotnisku w Katowicach i zależnie od potrzeb Itaki będzie woził turystów m.in. do Egiptu, Turcji, Tunezji czy Grecji. W ten sposób touroperator ma pewność, że nie dojdzie do powtórki sytuacji z czerwca, kiedy część jego klientów musiała przedłużyć pobyt w Egipcie, bo linia czarterowa nie była w stanie wykonać lotu.

Tylko drogie bilety

Niektóre linie, takie jak brytyjskie easyJet czy British Airways, przyznają, że nie radzą sobie z chaosem na lotniskach i po prostu odwołują loty. Już nie dziesiątkami czy setkami, ale tysiącami. Lufthansa poinformowała, że jest zmuszona zmniejszyć liczbę letnich połączeń o 6 proc.

– To prawda, zwolniliśmy za dużo osób – przyznał prezes Grupy Lufthansa Carsten Spohr. Widać jednak wyraźnie, że niemiecki przewoźnik nie zamierza rezygnować z przychodów, bo sprzedaż biletów ogranicza wyłącznie do najwyższych taryf i wcale się z tym nie kryje. To dlatego za bilet z Frankfurtu do Londynu trzeba zapłacić 1000 euro. Lotnisko Heathrow w Londynie też ograniczyło liczbę przyjmowanych lotów i podniosło opłaty. Trzykrotnie więcej niż na początku czerwca kosztuje teraz bilet z Warszawy na amsterdamskie lotnisko Schiphol i to obojętne, czy lecimy LOT-em czy KLM. Lot Ryanairem gdziekolwiek to wydatek minimum 1000 zł.

A czy jest coś, co mogą zrobić pasażerowie, żeby zminimalizować ryzyko zakłóceń w podróży. Jeśli lot jest odwołany, to wybrać zmianę daty lub trasy podróży, a nie zwrot pieniędzy. Mała jest szansa, że za kwotę, jaką zapłaciliśmy kilka tygodni temu, teraz kupimy podobny bilet. Jeśli mamy szansę, wybierajmy poranne rejsy. Wtedy odwołania są rzadsze. Podróżujmy z bagażem podręcznym, jeśli tylko jest to możliwe. A do odprawy zgłośmy się przynajmniej na trzy godziny przed odlotem. To wszystko podróży nie zagwarantuje, ale zwiększy szanse, że jednak polecimy.

Nie ma dnia, żeby któraś z europejskich linii lotniczych nie odwołała połączenia. Loty opóźnione z różnych przyczyn możemy liczyć w setkach. Tylko na podstawie oficjalnych komunikatów widać, że w lipcu europejskie linie lotnicze zawiodą – nie zawsze ze swojej winy – znacznie ponad milion pasażerów, których loty zostaną odwołane. Po monitorach na lotniskach widać, że tych zawiedzionych jest i będzie znacznie więcej. Sytuacja ma szansę poprawić się dopiero pod koniec lata.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Nowa Skoda Kodiaq. Liczą się konie mechaniczne czy design?
Tu i Teraz
Nowa Skoda Superb. Komfort w parze z technologią
Biznes
Janusz P.: od zebranych milionów do 10 tys. wierzycieli i zatrzymania w cztery lata
Biznes
Ogromne straty rosyjskich koncernów państwowych przez wojnę Putina
Biznes
CBA zatrzymało byłego posła Janusza P. Potwierdza rzecznik
Biznes
Polowanie na pracowników rosyjskiej zbrojeniówki. Uciekli lub trafili na wojnę