VRG nie wróci do własnych szwalni

Firmy odzieżowe szukają wykonawców w krajach Europy, ale to nie znaczy, że polskie przedsiębiorstwa mają się dużo lepiej – uważa nowy prezes VRG.

Publikacja: 01.06.2022 21:00

Janusz Płocica, nowy prezes grupy VRG.

Janusz Płocica, nowy prezes grupy VRG.

Foto: mat. pras.

– W skali 24 miesięcy rzeczywiście z racji niedziałających już tak dobrze łańcuchów dostaw w ramach zarządzania ryzykiem następuje dywersyfikacja dostaw do najwięcej zamawiających z krajów europejskich – mówi Janusz Płocica, od 1 kwietnia prezes odzieżowo-jubilerskiej grupy VRG (d. Vistula Group).

Janusz Płocica pod koniec lat 90. brał udział w restrukturyzacji Vistuli, w tym m.in. współdecydował o sprzedaży należących do niej szwalni.

W rozmowie z „Parkietem” zapewnia jednak, że tej decyzji nie żałuje i nie ma w planach inwestycji w szwalnie, by zapewnić markom VRG własne zaplecze produkcyjne.

– Firmy myślą o tym, by ryzyko (braku dostaw – red.) zmniejszać i by lokować zamówienia bliżej rynków zbytu. Ale to nie oznacza tylko w Polsce. Bułgaria, Rumunia to kraje, gdzie się szyło i szyje odzież. Swoje moce zwiększyła w ostatnich latach Turcja. Tradycyjnie funkcjonowały szwalnie w Afryce Płn.: w Maroku, Tunezji, Egipcie, i rynki te są głównymi beneficjentami zwiększonego dopływu zamówień – ocenia Płocica.

Zastrzega przy tym, że to nie znaczy, że Daleki Wschód nie będzie otrzymywał zamówień. – Mówię nie tylko z punktu widzenia VRG, ale generalnie branży. Wyspecjalizowane zakłady będą działać czy to w Chinach, czy w Wietnamie, Kambodży, na Filipinach. Wątpię, aby szarpiący się łańcuch dostaw sprawił, że strumień zleceń tam płynących zatrzyma się, ale może być ograniczany. Ewidentnie kraje w Europie, w tym Polska, są teraz beneficjentami rosnącej liczby zleceń – uważa menedżer.

Choć firmy odzieżowe szukają wykonawców blisko, to – zdaniem Płocicy – polskie szwalnie mają ograniczone możliwości podnoszenia cen i ich sytuacja nie ulega istotnej poprawie.

– Wydawałoby się, że gdy popyt jest wyższy od podaży, to podnosi się ceny. Ma to miejsce, ale ogranicznikiem tego procesu jest konkurencja za granicą Polski. Po drugie, w ostatnich pandemicznych latach zakłady w Polsce mocno ucierpiały (oczywiście na świecie też). Pogorszyła się ich sytuacja finansowa – powiedział prezes VRG.

– Tam, gdzie pracuje 200–300 pracowników, trudno odesłać ich do domu, nie płacąc. Są umowy o pracę, w części zakłady te są uzwiązkowione. Z partnerem społecznym, uzwiązkowionym, trzeba było dyskutować, jak tę sytuację przejść. Wiem, że większość szwalni korzystała z instrumentów PFR-owskich i na pewno pomogły im przetrwać, ale i traciły pracowników, odchodzących do lepiej płatnych miejsc – dodał Płocica.

Grupa VRG pod jego kierunkiem chce rozwijać narzędzia z obszaru sztucznej inteligencji i na razie wstrzymuje ryzykowne decyzje, takie jak przejęcia.

– W skali 24 miesięcy rzeczywiście z racji niedziałających już tak dobrze łańcuchów dostaw w ramach zarządzania ryzykiem następuje dywersyfikacja dostaw do najwięcej zamawiających z krajów europejskich – mówi Janusz Płocica, od 1 kwietnia prezes odzieżowo-jubilerskiej grupy VRG (d. Vistula Group).

Janusz Płocica pod koniec lat 90. brał udział w restrukturyzacji Vistuli, w tym m.in. współdecydował o sprzedaży należących do niej szwalni.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Czasy są niepewne, firmy nadal mało inwestują
Biznes
Szpitale toną w długach, a koszty działania rosną
Biznes
Spółki muszą oszczędnie gospodarować wodą. Coraz większe problemy
Biznes
Spółka Rafała Brzoski idzie na miliard. InPost bliski rekordu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce