Amerykański sektor IT od dawna przyciągał pracowników z całego świata i polegał na ich talentach. Cudzoziemcy stanowią sporą część zatrudnionego w nim personelu technicznego. Rozporządzenie prezydenta Trumpa blokujące na 90 dni wjazd do USA obywateli siedmiu krajów muzułmańskich (Somalii, Syrii, Libii, Iraku, Jemenu, Sudanu oraz Iranu) wywołał więc prawdziwy niepokój w tej branży.
– To nie jest polityka, którą wspieramy. Zwróciliśmy się do Białego Domu, by wyjaśnić jej negatywny efekt na naszych pracowników i naszą firmę – stwierdził Tim Cook, prezes koncernu Apple. Przypomniał on, że Apple nie istniałby bez imigracji, gdyż założyciel tego koncernu Steve Jobs był synem syryjskiego imigranta. Koncern ten nie ujawnił jednak, ilu jego pracowników pochodzi z krajów objętych nowymi restrykcjami migracyjnymi.
Google wysłał do swoich pracowników pochodzących z tych państw memorandum, w którym radzi im, by nie wyjeżdżali poza USA, a jeśli znajdują się za granicą, by skontaktowali się z firmowym departamentem HR. Z dokumentu tego wynika, że 187 pracowników Google może zostać dotkniętych przez nowe restrykcje imigracyjne. Koncern ten zatrudnia na całym świecie ponad 50 tys. ludzi.
Microsoft nie ujawnia, ilu jego pracowników zostało poszkodowanych przez rozporządzenie Trumpa, ale zapewnia, że dostarcza im pomocy prawnej.
- Działania Trumpa szkodzą naszym pracownikom na całym świecie i są antyamerykańskie – napisał Reed Hastings, prezes Netlfixa. Nie podał jednak żadnych konkretnych danych dotyczących tego, jak mocno ograniczenia imigracyjne biją w jego firmę.