Polska około 80 proc. energii elektrycznej produkuje z węgla: kamiennego i brunatnego. To nasze rodzime paliwo, dlatego od lat dominuje w krajowym systemie. Problem w tym, że wydobycie węgla energetycznego w Polsce maleje z roku na rok, a budowa kolejnych kopalń stoi pod znakiem zapytania. Eksperci alarmują, że już wkrótce możemy mieć do czynienia ze strukturalnym deficytem tego paliwa i koniecznością zwiększenia jego importu. Do tego należy uwzględnić antywęglową politykę unijną. W efekcie opieranie energetyki wyłącznie na tym paliwie w dłuższym terminie nie będzie tanie ani nie zapewni nam bezpieczeństwa – przekonują eksperci.
Węgiel jest najważniejszym paliwem używanym do produkcji energii elektrycznej w Polsce
Znacząca redukcja
– W perspektywie do 2050 r. powinniśmy zakładać znaczącą dekarbonizację, sięgającą 80 proc. – przekonuje Maciej Bukowski, prezes think tanku WiseEuropa. – Kształtując miks energetyczny (strukturę zużywanych paliw – red.), powinniśmy pamiętać, że nie jest najważniejsze, by był on tani w krótkim okresie, ale aby uwzględniał wszystkie ryzyka, w tym politykę klimatyczną Unii Europejskiej – dodaje.
Antywęglowa polityka unijna to jednak niejedyny problem. Z raportu Forum Analiz Energetycznych i Konfederacji Lewiatan wynika, że do 2030 r. udział węgla z obecnie eksploatowanych kopalń w produkcji prądu może spaść nawet poniżej 30 proc. To wniosek z analizy czasu życia i ekonomiki obecnych kopalń oraz istniejących projektów budowy nowych zakładów wydobywczych.
Artur Iwański, analityk DM PKO BP, szacuje w raporcie, że do 2018 r. wydobycie węgla energetycznego będzie spadać średnio o 3 proc. rocznie. – Ze względu na postępujący spadek wydobycia rynek węgla energetycznego z wysokiej nadwyżki w 2015 r. przeszedł w stan równowagi w 2016 r. i osiągnie strukturalny deficyt w kolejnych latach – przewiduje Iwański. Zaznacza też, że w całej UE mamy do czynienia z mocno spadkowym trendem produkcji i konsumpcji tego surowca.