To był drugi taki test, po walnym zgromadzeniu IATA w Bostonie w październiku, który dowiódł, że i w czasach pandemii, przy zachowaniu wszystkich obostrzeń sanitarnych, można bezpiecznie organizować dużą konferencję. Takiego samego zdania są Australijczycy, którzy nie odwołali tegorocznego Australian Open, ani Chińczycy, którzy szykują się do Zimowej Olimpiady w Pekinie.
Światowa branża konferencyjna jest jednak bardzo ostrożna. Na zakończonym w ostatnią sobotę (o jeden dzień wcześniej, niż zazwyczaj, właśnie ze względów bezpieczeństwa) CES w tym roku pojawiło się wprawdzie 2,2 tys wystawców, ale lista nieobecnych też była długa. Nie pojawiły się Amazon, AMD, AT&T, General Motors, Google, Intel, Lenovo, Meta, Nvidia, Pinterest, Panasonic, T-Mobile i Twitter. BMW i Mercedes-Benz, bo elektronika użytkowa jest już nieodłączną częścią światowej motoryzacji, zdecydowały się na udział online. Z powodu braku zainteresowania potencjalnych uczestników odwołane zostały tegoroczne targi samochodowe w Genewie, najważniejsza taka impreza na świecie. Nie będzie również w styczniu Forum Ekonomicznego w Davos. Może zostanie zorganizowane latem tego roku. Ale rządy coraz częściej mówią o przywracaniu restrykcji, niż o ich luzowaniu, bo Omikron jest wyjątkowo zaraźliwy, niż wcześniejsze mutacje COVID-19.