Dotychczas nie brakowało pieniędzy na rozwój innowacyjnych pomysłów we wczesnych fazach ich realizacji. Bariery pojawiały się jednak, gdy rozwinięte już start-upy potrzebowały znacznie większych pieniędzy na ekspansję ze swoim produktem. Zdaniem Snażyka taka sytuacja przez długi czas, niestety, definiowała polską scenę VC, ale to już przeszłość. – Notujemy wzrost liczby rund A. W tym roku jest ich mniej więcej dziesięć kwartalnie, czyli o 64 proc. więcej niż w 2020 r., i dwuipółkrotnie więcej niż w 2019 r. – wylicza nasz rozmówca.
Optymizmem napawa również fakt, że już niemal 20 proc. start-upów nad Wisłą pozyskało co najmniej 5 mln zł, prawie 60 proc. rozwija się i generuje wyższe przychody niż w zeszłym roku, a więcej niż co piąty osiąga miesięczne przychody przekraczające 200 tys. zł, co pozwala mu na poczucie pewnej stabilności finansowej. I tu pandemia wielu pomogła. Analizy wskazują, że co piąty start-up zmienił swój model biznesowy – 47 proc. z nich zrobiło to, bo dostrzegło dla siebie właśnie szansę na wzrost przychodów. Aż 47 proc. młodych firm technologicznych tak przyspieszyło rozwój, że teraz deklaruje, iż w ciągu roku rozpocznie zagraniczną ekspansję.
Kurek się zakręca?
Choć 2021 r. był dla start-upów przełomowy, to jednak wciąż brakuje takiego przełomu w kontekście regulacji. Zdaniem ekspertów wciąż nie udało się przezwyciężyć barier prawnych hamujących rozwój tej branży. A to wcale niejedyny kłopot. Okazuje się, że mimo start-upowego boomu w Polsce wciąż nie tworzymy przełomowych innowacji, a technologiczne spółki koncentrują się głównie na aplikacjach i realizacji projektów na indywidualne zamówienie firm. Produkt masowy, dostosowany do szerokiej grupy klientów, oferuje ledwie co czwarta młoda firma. Aż 58 proc. kieruje swoją ofertę do małych i średnich firm – podaje Startup Poland.
Kłopotem jest też fakt, że 73 proc. innowatorów finansuje działalność z własnych pieniędzy. Dostęp do kapitału staje się coraz łatwiejszy, ale – jak wynika z analiz fundacji – start-upy narzekają na nadmierną biurokrację (69 proc.) i przeregulowanie rynku (55 proc.) oraz wysokie koszty zatrudnienia (80 proc.) i braki programistów (59 proc.). To dziś największe bolączki rodzimego ekosystemu innowacji. Ale niejedyne. Jak zauważa Szymon Janiak, partner zarządzający funduszu Czysta3.vc, po rekordowych latach, za dwa–trzy lata nadejdzie dla branży trudny moment. – Dwa motory napędowe – publiczne programy PFR Starter i NCBiR Bridge Alfa zakończą obecne edycje. Przestój w dopływie kapitału doprowadzi do szybkiego i znaczącego załamania rynku. Tylko najlepsze start-upy będą mogły liczyć na kapitał, a liczba transakcji znacząco spadnie, bo nie będzie miał kto inwestować – prognozuje Janiak.