Łączny popyt w okresie lipiec-wrzesień wyniósł 831 ton, zmalał z 894,4 ton rok wcześniej i wobec 1084,9 ton z 2019 r. — poinformowała WGC w kwartalnym raporcie wskazując, że był to długotrwały wpływ pandemii.

Gdy rosła liczba zakażeń koronawirusem, banki centralne zrobiły przerwę w zakupach, zamykane sklepy i rosnące bezrobocie przyczyniły się do spadku zainteresowania biżuterią zwłaszcza w Azji, natomiast wielcy inwestorzy głownie na Zachodzie zaczęli gromadzić ten kruszec, aby ograniczyć spodziewane straty. W miarę odradzania się gospodarek popyt wśród banków centralnych i jubilerów poprawił się trochę. Mniejsi inwestorzy kupują teraz złoto szybciej niż przed pandemią, natomiast więksi są niezdecydowani.

Fundusze inwestycyjne notowane na giełdzie (ETF) trzymające złoto jako środek tezauryzacji sprzedały część w ubiegłym roku, gdy pojawiły się pierwsze oznaki ożywienia gospodarczego i ponownie w bieżącym roku, gdy zaczęto spekulować o podwyżce stóp procentowych, która zwiększyłaby atrakcyjność innych aktywów.

Louise Street, starszy analityk rynku w WGC przewiduje, że w całym roku „duży popyt konsumencki i banków centralnych zmniejszy straty funduszy ETS. Popyt na wyroby jubilerskie będzie większy niż w ubiegłym roku, ale łączny popyt inwestycyjny w 2021 r. będzie mniejszy, mimo dużej popularności sztabek i złotych, monet”. Rada przewiduje popyt firm jubilerskich na poziomie 1700-1800 ton wobec 1401 ton w 2020 r. i 2113 ton w 2019 r. Nie byłaby zaskoczona, gdyby banki centralne kupiły w tym roku więcej niż 450 ton, więcej od 255 ton rok temu, ale mniej od 605 ton dwa lata temu - odnotował Reuter.