Konsekwencje kryzysu na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych zaczynają wpływać na pogorszenie nastrojów na rynku motoryzacyjnym. – Luty był bardzo złym miesiącem dla wszystkich – przyznaje Bob Lutz, wiceszef General Motors, który jeszcze przed miesiącem zwiększył sprzedaż w USA o 2,6 procent.
To pierwszy tak wyraźny głos z branży potwierdzający obawy, że Amerykanie kupują coraz mniej nowych aut, bojąc się, iż nie będzie ich stać na spłatę kredytów. Agencja Reutera szacuje, że w ubiegłym miesiącu w USA doszło do nieznanej od lat sytuacji – sprzedaż aut spadła aż o około 10 procent.
W Europie na razie jest zdecydowanie lepiej. Sprzedaż nowych samochodów we Francji wzrosła w lutym o 11 procent, więcej aut kupili też Hiszpanie.Na razie międzynarodowi producenci starają się problemów nie zauważać, zwłaszcza że dziś rusza ich najbardziej wystawny pokaz w Europie – Międzynarodowy Salon Motoryzacyjny w Genewie; jeden z trzech największych na świecie obok salonów w Detroit i Szanghaju.
Analitycy uważają, że spadek popytu i niekorzystna relacja euro do dolara najmocniej uderzą w niemieckich producentów. Nawet BMW, które ma dobre wyniki, zapowiada zwolnienie ponad 8 tysięcy pracowników.
Amerykanie chcą odbić sobie pogorszenie sytuacji na ich rodzimym rynku, sprzedając więcej samochodów między innymi w Europie. W Genewie postanowili kusić Europejczyków potężnymi modelami z napędem na cztery koła. Europejczycy coraz chętniej kupują jednak mniejsze i tańsze auta. Według agencji J.P. Power Automotive Forecasting popyt na takie samochody, który sięga teraz w Europie 35 procent rynku, będzie systematycznie rósł.