Nie przez trzy weekendy, a przez cztery będzie nieczynne warszawskie Okęcie. Za to tylko w soboty. To kompromis, jaki na wczorajszym spotkaniu wypracowali przedstawiciele linii lotniczych i lotniska. Straty obu stron i tak będą liczone w milionach złotych.
Władze Okęcia zapowiedziały w zeszłym miesiącu, że zamknął port na trzy wrześniowe weekendy. Lotnisko miałoby być nieczynne od 23.30 w piątek do 5 rano w poniedziałek 4 – 5, 11 – 12 i 18 – 19 września. Powodem ma być konieczność wymiany nawierzchni obu dróg startowych lotniska. Taka decyzja wywołała burzę w środowisku.
Na wczorajszym spotkaniu władze przewoźników latających do i z Okęcia spotkali się w zarządem Polskich Portów Lotniczych zarządzających Okęciem. Na spotkaniu ze strony linii padały różne propozycje – odłożenie remontu na październik, kiedy ruch lotniczy jest mniejszy, albo przeniesienie całego remontu na kwiecień. Obydwie zostały odrzucone przez PPL. Stronom udało się jednak wstępnie wynegocjować kompromis.
– Zgodziliśmy się na propozycje przewoźników, by czas remontu został wydłużony z trzech weekendów do czterech, ale prace będą trwały jeden dzień, a nie dwa – mówi „Rzeczpospolitej” Michał Marzec, dyrektor PPL. Porozumienie ma zostać podpisane do końca stycznia. – Zamykanie lotniska jest niepoważne i pokazuje podejście PPL do swoich klientów i pasażerów, które się, niestety, nie zmienia od lat – mówi Eryk Kłopotowski, ekspert w dziedzinie transportu lotniczego.
Wrzesień jest ostatnim miesiącem letniego szczytu przewozowego i według szacunków linii na zamknięciu Okęcia ucierpiałoby ok. 1200 rejsów i 60 – 70 tys. pasażerów. – Nie jesteśmy w stanie zrozumieć dlaczego PPL potrzebuje aż trzech weekendów, skoro we Frankfurcie takie same prace wykonano w ciągu jednej tylko nocy. Nawet nie chcemy liczyć ewentualnych strat finansowych. Nie przyjmujemy takiej propozycji – powiedział „Rzeczpospolitej” Andrzej Kozłowski, rzecznik prasowy PLL LOT.