W niedzielę ruszyła w Stanach Zjednoczonych wielka kampania reklamowa Toyoty, która ma poprawić wizerunek firmy, nadszarpnięty usterką pedału gazu w jej pojazdach. Fabryczna wada miała doprowadzić już do kilku tysięcy wypadków.
Akcja marketingowa ma przypomnieć ponad 50-letnią historię Toyoty w Ameryce, która produkuje „bezpieczne, niezawodne, wysokiej klasy samochody”.
Tymczasem czarne chmury, które zebrały się nad japońskim koncernem, nie mogą się rozproszyć. W weekend amerykańska prasa spekulowała, że producent wkrótce wezwie do bezpłatnej naprawy posiadaczy toyoty prius. Właściciele niezwykle popularnej hybrydy – to czwarty pod względem wielkości sprzedaży model Toyoty w USA – zgłaszali bowiem, że na gorszych drogach pojawia się problem z hamulcami, które przez chwilę w ogóle nie reagują. Oficjalne śledztwo w sprawie usterki w priusie rozpoczął już Urząd Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Podobne problemy z hamulcem mogą też wystąpić w hybrydowym lexusie HS250h.
Wcześniej Toyota ogłosiła, że w związku z problemem blokującego się pedału gazu do salonów powinni zgłosić się właściciele ponad 8 milionów samochodów na świecie. W USA dilerzy już zaczęli naprawy. A żeby szybko uporać się z problemem, zatrudnili dodatkowych mechaników i wydłużyli godziny pracy. Część salonów jest czynna nawet od siódmej rano do siódmej wieczorem. Koszt dodatkowych godzin pracy ma zrekompensować Toyota, ale i tak wielu dilerów ma już dość.
– Telefon dzwoni bez przerwy. Niektórzy klienci panikują – opowiada Bernie z jednego z podwaszyngtońskich dilerów Toyoty. Nie podaje nazwiska, bo nie ma zgody na rozmowę z mediami. Strach u właścicieli aut tej marki podniecają jeszcze opowieści tych, którzy na własnej skórze przeżyli problem z pedałem gazu i którym długo nikt nie dawał wiary w opowieści o zaciętym pedale gazu. Emocje budzi też ujawniony niedawno zapis rozmowy pasażerów samochodu, który rozbił się prawdopodobnie właśnie przez zepsuty pedał gazu. – Jesteśmy w lexusie… jedziemy na północ drogą numer 125 i zaciął się nam pedał gazu… jesteśmy w tarapatach… nie działają hamulce… zbliżamy się do skrzyżowania… trzymajcie się… trzymajcie się i módlcie... módlcie – mówił Chris Lastrella, który zadzwonił na numer alarmowy 911 tuż przed wypadkiem, w którym zginął on, a także trójka innych pasażerów, w tym 13-letnia dziewczynka. Szacuje się, że blokujący się pedał gazu spowodował już śmierć co najmniej 19 osób.